Wimbledon rozpoczyna się zaledwie dwa tygodnie po innej imprezie zaliczanej do Wielkiego Szlema, rozgrywanej na kortach ziemnych im. Rolanda Garrosa w Paryżu. Obydwa turnieje dzieli nie tylko kolor i rodzaj kortów, francuska swoboda i rygorystyczna brytyjska etykieta, wzajemne animozje obydwu narodów, ale także stosunek do sposobu podawania dań z ryb.W Londynie właściwie nie wypada pytać z jakiej ryby jest przyrządzone danie fish and chips serwowane w absolutnie każdym lokalu, nie tylko w tym mieście, ale i na terenie Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii. Kelner raczej nie będzie wiedział, a kucharz mógłby się poczuć urażony wścibskością, tym bardziej, że nie są to zbyt wyszukane gatunki.Zresztą biorąc pod uwagę fakt, iż jest ona pokryta dość grubą spieczoną warstwą mącznej panierki, o dość mdłym smaku, trudno przypisywać daniu jakichkolwiek znamion wyjątkowości. Tym bardziej, że towarzyszą jej niemal przypalone i posypane przyprawami ziemniaki w kształcie łódeczek lub równie wysuszone frytki. Właśnie fish and chips to jest jeden z głównych - obok politycznej rywalizacji o wpływy w Unii Europejskiej - "punktów zapalnych" w relacjach brytyjsko-francuskich.Podczas Roland Garros w restauracjach na kortach położonych na obrzeżach Lasku Bulońskiego również można było zjeść rybę, na dodatek każdego dnia inną. Nigdy jednak "nie skalaną" panierką czy inną rzeczą odwracająca uwagę od smaku białego mięsa.Paryscy mistrzowie kuchni prześcigali się w efektownym podaniu soczystych filetów. Obok na talerzu kładli ziemniaczane pure, gotowane młode kartofle, ryż lub makaron, obowiązkowo posypane świeżo utartym żółtym serem i wiórkami parmezanu. Czasem dodatkiem był wykwintny sos. Obowiązkowo też do ryby proponowane jest we Francji mocno schłodzone białe wino, ewentualnie różowe. Biada jednak temu, kto ośmieli się poprosić o lampkę czerwonego. Spojrzenie, którym zostanie z miejsca obrzucony, pełne jest politowania. Większą zbrodnią jest chyba tylko zamówienie do ryby piwa.Natomiast w angielskich restauracjach i pubach raczej spore zdziwienie budzi wino zamawiane do fish and chips. Za to oczywiste jest zamówienie piwa, nawet ciemnego korzennego. Krytycy kuchni brytyjskiej twierdzą, że tylko ono potrafi nadać jakikolwiek smak pozbawionej go panierce pokrywającej rybne filety.Stephen Clarke w swojej książce "1000 lat wkurzania Francuzów" twierdzi w jednym z rozdziałów, że "fish and chips" mógłby w każdej chwili stać się przyczyną wojny francusko-brytyjskiej, "oczywiście z braku innych, bardziej sensownych powodów".Z Londynu Tomasz Dobiecki