Włosi mają wyjątkową niedzielę. Po południu pierwszy finał Wimbledonu z udziałem włoskiego tenisisty w historii. O 21 na Wembley piłkarze zagrają z Anglią o mistrzostwo Europy. Dziennik "Corriere dello Sport" pisze o "Wembledonie", inne włoskie gazety o "Wimbley". W każdym bądź razie dla Włochów dziś wszystkie drogi prowadzą do Londynu, a nie do Rzymu. Ale mimo że "Squadra Azzura" gra z gospodarzami Euro, którym na tym turnieju sprzyjają ściany, to jednak w prognozach to im przyznaje się nieco więcej szans na pokonanie rywali niż Berrettiniemu na skruszenie serbskiej skały. Czy Novak Djoković dogoni Federera i Nadala? Djoković to zdecydowany lider rankingu ATP, który od lutego śrubuje rekord liczby tygodni spędzonych na czele listy najlepszych tenisistów świata (aktualnie wynosi 328). Serb wygrał 19 turniejów wielkoszlemowych, w tym na Wimbledonie pięciokrotnie, tylko raz ulegając w finale - w 2014 roku Andy Murray’owi. W tym sezonie 34-letni tenisista z Belgradu triumfował w Australian Open, Roland Garrosie. Co to oznacza? Djoković realizuje swój plan. Po pierwsze, chce dogonić Rogera Federera i Rafaela Nadala. Szwajcar i Hiszpan zwyciężali do tej pory w 20 turniejach Wielkiego Szlema, a więc w jednym więcej niż ich wielki rywal z Belgradu. Po drugie, Djoković marzy o zwycięstwie kalendarzowego Wielkiego Szlema, wszystkich czterech turniejów w jednym roku. Aby zrealizować ten cel musi wygrać "tylko" osiem meczów - finał Wimbledonu i siedem spotkań w US Open. Jest tak blisko... Po trzecie, jeśli tego dokona nikt nie zakwestionuje, że tytułu GOAT, tenisisty wszech czasów. Matteo Berrettini miał 101 asów serwisowych w tym roku na trawie Aż trudno sobie wyobrazić, że to debiutujący w finale Wielkiego Szlema Włoch mógłby zniweczyć plany Serba. Ale Berretiniemu nie można odebrać nadziei na wygraną. Brakuje mu argumentów historycznych, ale liczy się teraźniejszość, a pochodzący z Rzymu 25-letni tenisista posiada kilka argumentów, by wierzyć w zwycięstwo. Berrettini jest w 2021 roku najlepszym zawodnikiem grającym na trawie. Wygrał 11 meczów z rzędu - pięć na kortach klubu Queen’s i sześć na Wimbledonie. Już wcześniej pokazał, że dobrze czuje się na tej nawierzchni. W 2019 roku zwyciężył w Stuttgarcie i w tym samym sezonie dotarł do czwartej rundy Wimbledonu, w której uległ dosyć łatwo, późniejszemu finaliście, Rogerowi Federerowi 1:6, 2:6, 2:6. Gra Włocha może imponować, o czym przekonaliśmy się podczas półfinału z Hurkaczem. Rywali wykańcza przede wszystkim serwisem. W tym roku na trawie Berrettini zaserwował 101 asów (22 w meczu z Polakiem), aż 82 procent punktów zdobył po pierwszym serwisie. Jest już obeznany z kortem centralnym, wierzy w siebie, choć występ w finale stawia zupełnie inne wymagania. Wielka siła mentalna Djokovicia Sfera mentalna w finale będzie najważniejsza, a w tym aspekcie Djoković jest mistrzem. Pokazał to na Roland Garrosie, gdy przegrywał w finale ze Stefanosem Tsitsipasem 0:2, ale trzy kolejne sety należały do niego. W półfinale Wimbledonu z Denisem Shapovalovem, to Kanadyjczyk długimi momentami przeważał, grał bardzo dobrze, Serb przełamywał jednak serwis rywala zawsze w decydujących momentach setów. Ostatni raz zagrali ze sobą na Roland Garrosie. Berrettiniemu udało się urwać Serbowi seta. Przegrał 3:6, 2:6, 7:6, 5:7. To po tym spotkaniu Djoković wydał z siebie okrzyk, który słychać było na drugim końcu Paryża. W równie emocjonalny sposób zareagował w piątek po zwycięstwie z Shapovalovem. Widać (i słychać) pod jak ogromną presją gra Serb. Do tej pory radzi sobie z nią doskonale. Olgierd Kwiatkowski