To był wielki spektakl, a w rolę reżysera wcielił się 24-letni tenisista z Wrocławia, do tej pory jeszcze nieznany szerszej i tak wysublimowanej publiczności. Już dzień wcześniej, gdy z wysokości kortu udzielał wywiadu po awansie do ćwierćfinału, z właściwym sobie wdziękiem wyraził nadzieję, że w meczu z wielkim Federerem w blasku takiej legendy i on otrzyma trochę dopingu. Nazajutrz Polak grał tak, że ręce same składały się do oklasków. W pierwszym secie spisał się fantastycznie, w drugim musiał poradzić sobie z niełatwą sytuacją, gdy w gemach przegrywał już 1-4, ale to, co wydarzyło się w trzeciej partii, przeszło najśmielsze oczekiwania. "Hubi" mówiąc wprost zmiótł z kortu swojego idola, samemu grając jak profesor. I nawet fakt, że na naszych oczach dokonuje się zmierzch wielkiej legendy, nie zmienia faktu, że nasz tenisista dokonał czegoś spektakularnego. 39-letni Federer po raz ostatni przegrał na Wimbledonie w trzech setach - uwaga - 19 lat temu! Niewiarygodne. Hurkacz - Federer. "To było brutalne, ale też dość smutne" Nic więc dziwnego, że niektóre media, w tym te brytyjskie, bardzo dosadnie nazywają to, co stało się w starciu Polaka ze Szwajcarem. Chyba najdalej posunął się "Daily Mail", który już w pierwszych zdaniach wypalił tak: - Czas w końcu dogonił staruszka, a kiedy to zrobił, to dał mu piekielnego kopa. To było brutalne, ale też dość smutne" - napisano w dzienniku. Dodano, że po tym, co stało się w trzecim secie, przegranym przez Federera "na sucho", gigant był bliski łez. - Widok, jak walczy o każdą piłkę i ślizga się na tym korcie, swoim korcie, był wstrząsający - zaakcentowano w relacji.A odnosząc się do faktu, że 20-krotny triumfator turniejów wielkoszlemowych jest idolem Polaka, "Daily Mail" przedstawiło też ciekawą optykę. - Jeśli powiedzenie mówi, że nigdy nie powinieneś spotykać swoich bohaterów, to może fani z rakietami powinni mieć podobne ostrzeżenia. On naprawdę pobił staruszka. Art