To cena, jaką się płaci za duże odległości w Londynie, chęć uniknięcia stania w korkach i niezależność wobec nieprzewidywalnej pogody podczas The Championships. Oznacza to, że dobrze jest już kilka miesięcy wcześniej wynająć w okolicy The All England Tennis and Croquet Club - czyli dzielnicach SW19 (Wimbledon) lub SW18 (Southfields) - albo cały dom z ogrodem, jego piętro, albo przynajmniej pokoje u mieszkańców. Jednak londyńczycy z góry narzucają, iż trzeba to zrobić na całe dwa tygodnie turnieju. - Nie, nie zamierzam zostawać dłużej w Londynie, wracam do domu trenować. Jeśli jesteś zainteresowana, to wynajęty przeze mnie dom na dwa tygodnie od jutra będzie wolny - odpowiedział dziennikarce na konferencji prasowej na pytanie o najbliższe plany Hiszpan Rafael Nadal. Tenisista z Majorki przegrał w drugiej rundzie w czterech setach z Niemcem Dustinem Brownem, który przed rokiem wygrał challenger ATP - Pekao Szczecin Open. - Ja wynająłem tu mieszkanie, niestety też na dwa tygodnie, całkiem blisko kortów. To jedyna sensowna opcja, bo najbliższy z oficjalnych hoteli turniejowych jest dopiero przy stadionie Chelsea. To kawał drogi i dużo czasu się traci na stanie w korkach. Tu jest zdecydowanie bliżej i wygodniej, ale faktycznie drogo - uważa deblista Mariusz Fyrstenberg. Organizatorzy pokrywają co prawda częściowo koszty hospitality, ale stała stawka za każdą dobę zwracana jest tylko dnia po przegranym ostatnim meczu w turnieju przez danego zawodnika. - To jest koło 200 funtów za każdy dzień na nocleg. Ale wiadomo, że przy wynajęciu domu czy mieszkania na całe dwa tygodnie, bo inaczej się tu nie da, to faktycznie koszty się zwracają, jak się gra niemal do końca turnieju. Wczesna porażka utrudnia sprawę. No i jeszcze organizatorzy zapewniają uczestnikom dietę ponad 50 funtów na dziennie wyżywienie, co pozwala zamówić dwa pełne obiady dla mnie i trenera - dodał Fyrstenberg. W piątek po południu polski tenisista w parze z Meksykaninem Santiago Gonzalezem spotka się w drugiej rundzie Wimbledonu z chorwacko-brazylijskim deblem, rozstawionym z numerem drugim, Ivan Dodig i Marcelo Melo. Wciąż w rywalizacji deblowej mężczyzn jest trzech reprezentantów Polski, z czterech startujących, bo odpadł dotychczas tylko Mateusz Kowalczyk. - Trzy mocne męskie deble z Polakami w drabince? Zaraz, Marcin z Zimonjicem, Kubot z Mirnyjem i kto jeszcze? A ja i Santiago. No faktycznie można tak powiedzieć, choć pamiętajmy, że ja wciąż nie czuje się komfortowo na trawie, a Santiago jeszcze do końca nie wyleczył kontuzji. Szczególnie Marcin i Zimo należą do poważnych kandydatów do zwycięstwa w turnieju, choć moim zdaniem Łukasza i Maksa też stać na wielki wynik tutaj - uważa Fyrstenberg. Po południu o miejsce w trzeciej rundzie (1/8 finału) gry podwójnej będzie walczyć Łukasz Kubot i Białorusin Maks Mirnyj z hiszpańskim deblem numer 6. w drabince - Marcel Granollers i Marc Lopez. Pozostałe polskie akcenty w piątym dniu Wimbledonu wiążą się z grą mieszaną. Alicja Rosolska i Ukrainiec Serhij Stachowski w pierwszym swoim meczu na londyńskiej trawie spotkają się z Hiszpanką Anabel Medina-Garrigues i Szwedem Robertem Lindstedtem (w 2014 roku wygrał razem z Kubotem wielkoszlemowy Australian Open). A pod wieczór Fyrstenberg i Klaudia Jans-Ignacik będą rywalizować w pierwszej rundzie z tajwańsko-amerykańskim mikstem Hao-Ching Chan i Scott Lipsky. Natomiast ostatnia Polka w singlowej rywalizacji, Agnieszka Radwańska (nr 13.) wystąpi w trzeciej rundzie w sobotę, przeciwko Australijce Casey Dellacqua, z którą ma bilans meczów 4-0 (oddała jej dotychczas jednego seta). Stawką będzie 1/8 finału. Również w sobotę w trzeciej rundzie debla zagrają Marcin Matkowski i Serb Nenad Zimonjić (nr 7.). Ich rywalami będą Brytyjczyk polskiego pochodzenia Dominic Inglot i Francuz Edouard Rogier-Vasselin. Z Londynu Tomasz Dobiecki