Awans Muchovej do finału French Open był wielkim wydarzeniem - może nie tyle z uwagi na pokonanie w pierwszej rundzie rozstawionej z ósemką Marii Sakkari, ale zatrzymanie w półfinale rozpędzonej Aryny Sabalenki. To właśnie Czeszka nie dopuściła do sytuacji, w której Białorusinka mogłaby już w stolicy Francji zostać nową liderką światowego rankingu. Postawa Muchovej była tym bardziej godna podziwu, że w trzecim secie, przy stanie 2:5, broniła piłki meczowej. I wtedy całkowicie zmieniła losy spotkania, nie pozwoliła Białorusince wygrać już żadnego gema. W finale, jako jedyna w Paryżu, urwała seta Idze Świątek, ale po bardzo nerwowym spotkaniu Polka wygrała jednak 6:2, 5:7, 6:4. Przegrana Świątek to dopiero wstęp. Niebywałe, co może zrobić Switolina Później okazało się, że Czeszka nie była podczas finału w najlepszej dyspozycji. Jej trener Emil Miske zdradził, że zawodniczka grała z silnym bólem i pieczeniem w płucach. Miała też gorączkę. Muchova do rywalizacji wróciła dopiero na Wimbledonie. Niespodziewanie odpadła już w pierwszej rundzie, po porażce z Jule Niemeier. W trzecim secie upadła i doznała kontuzji. Dograła spotkanie do końca, ale była wyraźnie słabsza. WTA w Warszawie: Karolina Muchova otrzymała dziką kartę W środę pojawiły się nieoficjalne informacje, według których Muchova miałaby wystąpić na turnieju WTA 250 w Warszawie. Wieści te przekazał dziennikarz Radia ZET Mateusz Ligęza. Na oficjalne ich potwierdzenie trzeba było jednak poczekać do czwartku. Wtedy właśnie organizatorzy turnieju napisali w mediach społecznościowych, że Czeszka otrzymała dziką kartę. Karolina Muchová jeszcze nigdy nie była tak wysoko klasyfikowana w światowym rankingu tenisistek. Najwyższe w karierze - 16. miejsce zawdzięcza nie tylko świetnej grze w Paryżu, ale także w Dubaju i Indian Wells, gdzie osiągnęła w tym roku ćwierćfinały w turniejach rangi WTA 1000, pokonując takie tenisistki jak Wiktoria Azarenka, Martina Trevisan czy Belinda Bencic. Jakub Żelepień, Interia