Gdy Kamil Majchrzak rozgrywał swój ostatni mecz - 1 listopada zeszłego roku, jego rywalem był niżej notowany wtedy od niego Aleksander Szewczenko. Rosjanin wtedy znajdował się w połowie drugiej setki rankingu ATP, dziś jest w TOP 50. Stoczyli zacięty bój w challengerze w Bergamo, lepszy okazał się jednak rywal. Polak miał wówczas za sobą kilka tygodni spędzonych w Azji - zaowocowały one zwycięstwem w challengerze w Pusan i półfinałem podobnego turnieju w Seulu. 26-latek wrócił wtedy do czołowej setki rankingu, na 77. miejsce, miał wszelkie podstawy, by atakować TOP 50. Wkrótce na jaw wyszło jednak, że już podczas wcześniejszego turnieju ATP 250 w Sofii, ale także w zawodach w Korei Południowej, w jego organizmie znajdowały się niedozwolone substancje. Zaczął się koszmar Majchrzaka, który trwał blisko 14 miesięcy. Dziś w tunezyjskim Monastyrze wrócił wreszcie na kort. Suplement, który ostatecznie nie pomógł Kamilowi Majchrzakowi. Najgorszy czas już się skończył Koszmarem dla każdego sportowca jest bowiem fakt, że nie może rywalizować. Szczególnie zaś w sytuacji, gdy nie jest kontuzjowany. Majchrzak jesienią 2022 roku zmienił suplementy - zaczął przyjmować nowe, które - jak się później okazało - zawierały niedozwolone substancje. Pod koniec listopada został zawieszony przez ITIA, groziły mu nawet cztery lata wykluczenia z touru. Podjął się walki udowodnienia, że stało się to nieświadomie, bez jego wiedzy - przez złe oznaczenie składu specyfiku na opakowaniu. Podobny dramat przeżył w tym roku reprezentant Polski w piłce nożnej, obrońca Lecha Poznań Bartosz Salamon. Jego dyskwalifikacja trwała osiem miesięcy, Majchrzak musiał pauzować przez 13. - Tyle, że ani na etykiecie, ani w żadnym dostępnym źródle informacji nie było wyszczególnionych tych zabronionych substancji. Nie było żadnych przesłanek, że mogą się tam znaleźć - mówił tenisista w niedawnym wywiadzie dla PAP. Rok temu, na przełomie listopada i grudnia, był 77. w rankingu ATP, teraz musi zaczynać kompletnie od zera. Normalnie zapewne startowałby w Australii w którymś z turniejów przygotowujących do Australian Open, teraz musi brać to, co w ogóle dają. 15 punktów w tym tygodniu, 15 w kolejnym. Kamil Majchrzak musi stawiać małe kroki Niespełna 28-letnia tenisista, urodziny będzie miał za dwa tygodnie, nie jest bowiem obecnie klasyfikowany w rankingu ATP, stracił wszystkie punkty. Aby zagrać w jakimkolwiek turnieju musi więc liczyć na "dziką kartę", ale że imprez jest obecnie niewiele - i z tym jest trudno. Tenisista z Piotrkowa Trybunalskiego zgłosił się więc do maleńkiego turnieju ITF w Monastyrze - w tym tunezyjskim kurorcie zawodniczki i zawodnicy grają co tydzień przez większą część roku - głównie juniorzy lub młodzi gracze, którzy chcą się powolutku przebijać w rankingu. W normalnych warunkach Polak nawet by nie pomyślał o takiej rywalizacji, teraz musiał się jej podjąć. Tyle że na liście zgłoszeń, bo formalnie musiał się zgłosić, był jako... 82. rezerwowy do kwalifikacji. Wiedział już jednak, że będzie mógł w nich wystartować z "dziką kartą". Jeśli wygra obie te imprezy i zyska 30 punktów, w kolejnym podobnym turnieju raczej będzie mógł już wystąpić w głównej drabince bez konieczności proszenia się organizatorów o specjalną przepustkę. Polak trafił w kwalifikacjach na rozstawionego Duńczyka. Śmiało można powiedzieć, że to... rywal miał pecha Te eliminacje zaczęły się już dzisiaj - rywalem Polaka był Duńczyk Philip Hjorth. 24-letni rywal jest tu rozstawiony w eliminacjach z czwórką, ale to nie miało większego znaczenia - rywali tej klasy, z połowy drugiego tysiąca rankingu, Majchrzak zwykle ogrywał bez najmniejszego problemu. To Hjorth miał pecha, że trafił na Polaka, któremu może i brakuje na razie ogrania, ale umiejętnościami na pewno przewyższa wszystkich rywali w Monastyrze. Duńczyk zaś w tym roku rozegrał 22 mecze na kortach twardych, wygrał z nich aż 16, ale... niemal wszystkie w kwalifikacjach małych turniejów ITF. W turniejach głównych ma bilans 2:4, gdy trafia na wyżej notowanego rywala, zwykle przegrywa. Majchrzak więc tę pierwszą przeszkodę pokonał - wygrał z Hjorthem 6:4, 6:4. W drugiej rundzie rywalem będzie 16-letni Tunezyjczyk Ibrahim Snoussi, także grający w eliminacjach w Monastyrze z dziką kartą. Dziś pokonał swojego rodaka Mohameda Sanada Bouhlela 6:0, 3:0 (rywal skreczował), ale to nie powinno nikogo mylić. Snoussi to bowiem dopiero 1038. junior na światowej liście ITF - to Majchrzak będzie zdecydowanym faworytem. Aby zagrać w turnieju głównym, musi jednak pokonać aż trzy rundy eliminacji. A później czeka go pięć potyczek w turnieju głównym - ma więc zapewnione codzienne granie do końca tygodnia. Jeśli tylko będzie wygrywał. Turniej ITF M15 w Monastyrze (korty twarde). 1. runda kwalifikacji Kamil Majchrzak (Polska, WC) - Philip Hjorth (Dania, 4) 6:4, 6:4.