Gdy w połowie kwietnia Szwajcaria gościła w Biel Polskę, w meczu fazy play-off Billie Jean King Cup, w jej składzie nie było liderki: Belindy Bencic. Szwajcarka zaskakująco zniknęła w połowie września z kortów, po przegranym meczu z Aliaksandrą Sasnowicz w San Diego. A miała za sobą całkiem udany sezon, zdobyła tytuły w Adelajdzie i Abu Zabi, zagrała w finale w Charlestone. No w Wimbledonie był bardzo blisko pokonania w czwartej rundzie Igi Świątek - stoczyły pasjonujący pojedynek, Polka wygrała go 6:7(4), 7:6(2), 6:3. Pod koniec roku Szwajcara ogłosiła, że spodziewa się dziecka. I tydzień po wspomnianym już meczu Szwajcarii z Polską urodziła córkę Bellę. A sześć miesięcy później wróciła na kort, niczym półtora roku wcześniej Elina Switolina. Belinda Bencic pojawiła się w Hamburgu z nowym trenerem. Kilka dni temu podziękowała mu za pracę Magda Linette Na swój pierwszy start Bencic wybrała imprezę w Hamburgu, ale nie z głównego cyklu WTA, a mniejszą - ITF. Obecnie nie ma jej w rankingu WTA, nie grała przez ostatnie 52 tygodnie, ale nie musiała korzystać z tego zamrożonego - dostała "dziką kartę". Zaskoczeniem było to, że u jej boku pojawił się Iain Hughes - trener, którego ledwie tydzień temu pożegnała Magda Linette. - Nie stać mnie już było na opłacanie dwóch szkoleniowców. Miał być na tydzień, konsultantem. A został na bardzo długo. Niestety, sytuacja finansowa w tym sezonie się pogorszyła, nie była w stanie już opłacać tydzień w tydzień dwóch trenerów. Rozstaliśmy się w zgodzie - mówiła dziś w Poznaniu Linette. A Hughes, jak się okazało, w Hamburgu był już z Bencic, którą prowadził wcześniej w 2017 roku. Szwajcarka początkowo spotkała się ze sporym oporem Julii Awdiejewej, tenisistki z 238. miejsca w rankingu WTA. Kilka miesięcy temu była o 50 pozycji wyżej, ale dotąd tylko raz mierzyła się z zawodniczką tej klasy: w pierwszej rundzie French Open, po przejściu eliminacji, trafiła na Coco Gauff. I wygrała ledwie dwa gemy. Dziś było o tyle lepiej, że z pierwszych sześciu starciu z Bencic połowa padłą jej łupem. Kluczowy był ten siódmy, najdłuższy, w którym obie miały po kilka szans na 4:3. Wygrała Szwajcarka i do końca seta... nie straciła już punktu. A w drugim Szwajcarka już całkowicie dyktowała warunki, odskoczyła na 5:0, cały mecz wygrała 6:3, 6:1. Zabrało jej to 71 minut, czyli niewiele. Kolejną jej rywalką będzie Anastasia Kulikova, Rosjanka od dawna reprezentująca Finlandię. Dla Bencic to generalny sprawdzian przed starciami w Billie Jean King Cup - Szwacaria, po porażce z Polską, nie znalazła się w finałach, musi bronić się przed spadkiem z grupy światowej.