Vondroušova szerszej publiczności przedstawiła się w 2019 roku, kiedy doszła do finału Rolanda Garrosa, w którym przegrała z Australijką Ashleigh Barty. To był jednak tak naprawdę wyjątek w tym turnieju, bo oprócz tylko raz, w 2021 roku, zakończyła udział dalej niż w pierwszej czy drugiej rundzie. Przed trzema laty odpadła w czwartej. Z kolei temu Czeszka sprawiła jeszcze większą niespodziankę, triumfując w Wimbledonie, gdzie w finale okazała się lepsza od Tunezyjka Ons Jabeur. W tym roku Vondroušova najlepsze rezultaty osiągnęła w Dubaju, gdzie doszła do ćwierćfinału, oraz w Stuttgarcie, gdzie zatrzymała się na etapie półfinału. W Paryżu, gdzie jest rozstawiona z "piątką", w pierwszej rundzie bez problemów poradziła sobie z Hiszpanką Rebeką Masarovą, wygrywając 6:1, 6:3. Kolejną rywalką "szóstki" rankingu WTA była Volynets, która jest 108. w tym zestawieniu, a do turnieju głównego dostała się przez kwalifikacje. Roland Garros. Deszcz przerwał pojedynek Vondroušovej z Volynets Początek spotkania był jednak sensacyjny. Amerykanka wygrywała bowiem gem za gemem, na domiar złego przy jednej akcji Czeszka się przewróciła, ale na szczęście nic jej się nie stało. Pierwszy set padł łupem Volynets, która wygrała go 6:0. Mistrzyni Wimbledonu z zeszłego roku jednak się nie poddała. Druga partia toczyła się pod jej dyktando, przełamała rywalkę w drugim i czwartym gemie. W piątym Amerykanka odrobiła częściowo stratę i wtedy nad Paryżem się rozpadało. Mecz musiał zostać przerwany. Kiedy udało im się wrócić, na korcie zdecydowanie dominowała Czeszka, która w drugiej partii triumfowała 6:1! W trzecim secie czeska tenisistka nie zostawiła już złudzeń, kto tego dnia jest lepszy i wygrała tę partię 6:4. Można powiedzieć, że deszcz ją uratował, ale też warto docenić, że potrafiła totalnie odmienić swoją grę. I znów jest na "kursie kolizyjnym" z Igą Świątek.