Szwajcarka dopiero w październiku zeszłego roku wróciła do rywalizacji po urodzeniu córki. Po kilku "rozgrzewkowych" turniejach szybko udowodniła, że wciąż należy do grona najlepszych zawodniczek świata. Mimo że tak naprawdę zbiera punkty dopiero od kilku miesięcy, już wskoczyła na 39. miejsce w rankingu WTA. Wygrała WTA 500 w Abu Zabi, dotarła do ćwierćfinału WTA 1000 w Indian Wells. Imponować może lista zawodniczek, które w ostatnich miesiącach zdołała już pokonać. A na niej są m.in. Jelena Ostapenko, Naomi Osaka, Jelena Rybakina, Coco Gauff czy Diana Sznajder. Tempem powrotu do grona najlepszych zawodniczek świata zaskoczyła nawet ekspertów. Belinda Bencic nie zagra w Roland Garros. Nagła decyzja Szwajcarki, dobę po losowaniu W Paryżu spokojnie mogła walczyć o to, by w Londynie już mieć pewność rozstawienia podczas Wimbledonu. A że to jest ważne, przekonała się właśnie teraz, po losowaniu Roland Garros. Od razu mogła więc wpaść na gwiazdę. I wpadła - w pierwszej rundzie, na początku następnego tygodnia, miała zmierzyć się z Jeleną Rybakiną, która teraz świetnie spisuje się w Strasburgu. A później było nadal ciekawie - w razie dwóch zwycięstw w trzeciej rundzie mogła wpaść na Jelenę Ostapenko, a w czwartej - na Igę Świątek. Tyle że dobę po losowaniu drabinki Szwajcarka poinformowała o rezygnacji z gry we Francji. Kontuzja, której doznała w Rzymie podczas starcia z Marią Sakkari, wciąż wymaga leczenia. Bencic wznowiła już treningi, ale dwa dni temu znów poczuła ból w ramieniu. I ostatecznie postanowiła odpuścić grę we Francji. Zaznaczyła jednak, że te dwa wolne tygodnie powinny wystarczyć do powrotu do pełnej dyspozycji. Bencic zostanie więc zastąpiona przez tzw. szczęśliwą przegraną z finałowych starć w kwalifikacjach.