Blisko rok temu Kamilowi Majchrzakowi świat zawalił się na głowę. Polska rakieta numer 2, zawodnik z pierwszej setki rankingu, który zaczął regularnie występować w turniejach wielkoszlemowych, otrzymał informację, że w jego organizmie wykryto ślady niedozwolonych substancji. Groziła mu kara czteroletniej dyskwalifikacji, <a href="https://sport.interia.pl/tenis/news-szok-rywalka-igi-swiatek-zawieszona-dwa-razy-wygrala-wielki-,nId,7021295#google_vignette">czyli takiej jaką kilka dni temu otrzymała Simona Halep.</a> Zanieczyszczony suplement diety Popadł w depresję. Był "w rozsypce, w żałobie" - mówił. Trudno mu było wyjść z domu. Odciął się od relacji ze światem. Przestał trenować. Przytył. Od początku czuł się niewinny. Otrząsnął się i rozpoczął walkę, tym razem poza kortem - o przywrócenie dobrego imienia. Zainwestował w najlepszych i doświadczonych w takich sprawach prawników z Włoch i wybitnych polskiego specjalistów w tej dziedzinie - mecenas Katarzynę Witę i mecenasa Ludwika Żukowskiego. Miał wszystkie niezbędne dowody w ręku - saszetki z suplementami diety, które okazały się zanieczyszczone. Wysłał je do niezależnych laboratoriów. Wyniki analiz przyznały mu rację - zakazana substancja dostała się do jego organizmu bez jego wiedzy. Nie było mowy o oszustwie. <a href="https://sport.interia.pl/tenis/news-polak-zawieszony-za-doping-oglasza-a-jednak-co-za-decyzja-pa,nId,6871963">Polak zawieszony. 13 miesięcy dyskwalifikacji</a> Wyrok za niewinność W lipcu Kamil Majchrzak otrzymał "wyrok" - dyskwalifikację do końca 2023 roku. Łącznie - 13 miesięcy. Nie był zadowolony. Jest niewinny, skąd więc taka kara? - Zaniechałem dalszej walki. Gdybyśmy z prawnikami zdecydowali się na przekierowanie sprawy do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS), sprawa mogłaby się ciągnąć dłużej niż te 13 miesięcy. Nie było warto - tłumaczył. Oznacza to, że 27-letni tenisista z Piotrkowa Trybunalskiego wróci do gry w styczniu. Będzie zaczynał od zera, bez rankingu, najpierw od turniejów najniższej rangi - ITF-ów, być może będzie dostawał gdzieniegdzie "dzikie karty" do challengerów. - Nikomu się nigdzie nie naraziłem - mówi. Wielkie wzmocnienie reprezentacji Polski Okazuje się, że może liczyć na dodatkową pomoc. W najgorszych dniach swojej banicji, gdy wyroku jeszcze nie było, dostawał słowa otuchy od środowiska tenisowego. - Stanęli za mną murem. Wszyscy mnie wsparli. Nikt nie wierzył, że mógłbym cokolwiek świadomie zrobić, by oszukiwać. Wszyscy mnie znają, moją etykę, moje podejście do pracy i sportu. Dostałem mnóstwo wsparcia i ciepła - opowiadał. Był w stałym kontakcie m.in. z Mariuszem Fyrstenbergiem, kapitanem daviscupowej reprezentacji Polski. Znakomity przed laty deblista, dziś świetny trener, był jednym z tych, który wierzył w niewinność polskiego tenisisty. W sobotę w Kozerkach, po meczu Polski z Barbadosem zapowiedział, że będzie nadal wspierał Majchrzaka i jeżeli jego forma sportowa na to pozwoli, powoła go do kadry na przyszłoroczny mecz o awans do Grupy Światowej I. Majchrzak od kilku tygodni rozpoczął przygotowania do powrotu na kort. W styczniu zagra pierwsze turnieje. A już w lutym pokaże się szerszej publiczności podczas meczu Pucharu Davisa? W dobrej formie taki zawodnik bardzo by się przydał i może pomógłby, w tym, aby po dwóch nieudanych ostatnich próbach (z Portugalią i Japonią), Polska awansowała do Grupy Światowej I. Reprezentacja z Majchrzakiem byłaby silniejsza. Olgierd Kwiatkowski <a href="https://sport.interia.pl/tenis/news-gwiazdor-juz-zapowiedzial-start-tego-mu-jeszcze-brakuje-w-ka,nId,7029544">Gwiazdor już zapowiedział start. Tego mu jeszcze brakuje</a>