To zdecydowanie była udana sobota dla Magdy Linette. Poznanianka pokonała rozstawioną z "3" Anhelinę Kalininę 6:1, 4:6, 6:2 i zagra o tytuł w turnieju WTA 250 w Rouen. W pierwszym i trzecim secie 32-latka wyraźnie zdominowała swoją rywalkę. W finale jej rywalką będzie Amerykanka Sloane Stephens. Która, niestety, jest koszmarem dla Polki. Pora jednak wyrównać rachunki. Pora wyrównać rachunki. Jest dla Polki jak koszmar Magda Linette dotarła do półfinału turnieju WTA 250 w Rouen bez straty seta, chociaż nie brakowało emocji w jej ćwierćfinałowym starciu. Arantxa Rus miała okazje na skończenie seta, w jednej z akcji Polka znajdowała się w głębokiej defensywie. Poznaniance udało się jednak odwrócić losy wymiany i dokończyć później nie tylko partię, ale również cały mecz na swoją korzyść. W starciu z Kalininą również nie brakowało emocji, a po pierwszym kapitalnym secie w drugim Polka się pogubiła. Na szczęście w decydującej partii to ona była górą i awansowała do finału. A tam spotka się z Amerykanką Sloane Stephens. Do tej pory obie panie grały ze sobą trzy razy. I trzy razy Polka musiała uznać wyższość rywalki. Po raz ostatni w Pekinie w 2019 r (7:5, 6:3). Stephens jest faworytką tego starcia, ale dla Linette to nie pierwszy taki przypadek. Czas więc na wyrównanie rachunków. Wygrana w Rouen dla Polki byłaby bardzo cenna i może mieć niebagatelne znaczenie przez French Open. Ale i przed igrzyskami, o czym nie wolno zapominać.