Norweg wygrał wcześniej z Polakiem w czwartej rundzie French Open, a później w doskonałym stylu dotarł do finału, gdzie nie sprostał dopiero Rafaelowi Nadalowi. Polak miał za sobą ostatnio trudne chwile, nieudany start w singlu w Waszyngtonie, ale już w Canadian Open spisuje się znakomicie. Tak w grze pojedynczej, jak i podwójnej. Gdyby dziś wygrał z wyżej notowanym Ruudem, otworzyłby sobie drogę do wygrania drugiego turnieju w tym roku. I do awansu, w przypadku wygrania całej imprezy, na ósme miejsce w rankingu ATP - najwyższe w karierze. Hubert Hurkacz - Casper Ruud. Wspaniały początek Polaka Po trzech pierwszych gemach nastroje w ekipie Polaka musiały być fantastyczne, bo Hurkacz grał koncertowo. Owszem, w pierwszym gemie dopiero przy piątej próbie zdołał zamknąć sprawę, ale już było widać, że nie zawodzi go serwis. W całym ćwierćfinałowym meczu z Nickiem Kyrgiosem Polak nie przegrał ani razu swojego podania, choć przecież był to potworny, trzysetowy bój pełen emocji. Dziś na otwarcie meczu z Ruudem Polak dopisał pięć asów do swojego dorobku. Gdy po chwili serwis przeszedł na stronę Norwega, Hurkacz doskonale grał returnem. Akurat w początkowej fazie tego spotkania finalista French Open miał problemy z serwisem, później to się zmieniło. A gdy trzeciego gema Hurkacz zapisał na swoje konto w niecałe dwie minuty, kibicuje wspierający Polaka mogli zacierać ręce. Hubert Hurkacz - Casper Ruud. Norweg odpowiada. I to jak! Dość szybko sytuacja się jednak odwróciła. Już w piątym gemie nastąpiło przełamanie powrotne, bo Hurkacz przestał trafiać pierwszym serwisem, a Ruud mocno ryzykował returnem i szczęśliwie trafiał. Przy stanie 15-40 Polak znów popisał się dwoma atomowymi serwisami, ale już za chwilę to Norweg był górą. Ruud wkrótce doprowadził do stanu 3-3, zdecydowanie lepiej spisywał się w dłuższych wymianach z głębi kortu. Hurkacz wygrywał swoje kolejne gemy serwisowe, choć nie przychodziło mu to łatwo. Niepokojące było to, że Ruud kolejne swoje podania wygrywał za to do zera, Polak nie potrafił nawiązać tu walki. Kluczowy był tu jedenasty gem, w którym Hurkacz miał problemy z trafianiem pierwszym serwisem. Ruud wygrał trzy kolejne wymiany z głębi kortu, idealnie trafiał przy linii. Przełamał więc Polak i dostał szansę na skończenie seta. Wykorzystał ją perfekcyjnie - nie pozwolił Hurkaczowi na wygranie choćby jednej piłki. Wszystko zakończyło się złym returnem Polaka. Hubert Hurkacz - Casper Ruud. Złe dobrego początki Jeśli Polak po tym pierwszym secie mógł być w trudnym położeniu mentalnym, to pierwszym gem drugiego seta na pewno jego sytuacji nie poprawił. Mało tego - mógł ją tylko pogorszyć. Ruud wygrał wszystkie cztery piłki, choć to Polak serwował. Doszło więc do przełamania, ale nasz zawodnik pokazał znakomity charakter. Zaraz odpowiedział faworytowi tym samym i wyrównał. Co ważne, zdobywał punkty głównie dzięki swoim świetnym akcjom, choć akurat ostatnią piłkę Ruud zepsuł, zagrał w taśmę. Wkrótce wrócił też Hurkaczowi atomowy i precyzyjny serwis - asem wywalczył punkt dający mu prowadzenie 2-1. Hubert Hurkacz - Casper Ruud. Uczta dla kibiców, Hurkacz wyrównuje! Losy tego seta decydowały się w szóstym i siódmym gemie. Najpierw zagrywał Ruud i Polak zdołał go przełamać. Kapitalny smecz dał mu drugiego breaka, a Hurkacz, tak bardzo zwykle opanowany, zareagował niezwykle żywiołowo - bardzo się ucieszył. Dla wypełnionych po brzegi trybun była to wyjątkowa uczta. Następny gem trzymał cały czas w napięciu. Polak miał kilka szans na jego skończenie, Ruud też dostał dwa break-pointy. W tych emocjonujących chwilach Hurkacz wytrzymał zmagania z własnymi nerwami, a Ruud wyrzucając piłkę po returnie w aut, przegrywał już 2-5. Polak okazję wykorzystał, zakończył seta pięknym dropszotem i wyrównał stan rywalizacji. Hubert Hurkacz - Casper Ruud. Cudowny początek trzeciego seta! W trzecim secie jako pierwszy serwował Norweg - i zaczął w sposób dla siebie wymarzony. Wygrał trzy pierwsze piłki, był blisko zamknięcia tego gema. Tymczasem zaczął popełniać banalne błędy - a to zepsuł dwa serwisy z rzędu, a to z dwóch metrów zagrał prostego smecza prosto w siatkę. Hurkacz wyrównał, a później dostał dwie szanse na przełamanie rywala. Wykorzystał właśnie drugą - trafił returnem w taśmę, a piłka przeleciała na drugą stronę kortu. Nasz zawodnik mógł tylko przeprosić, ale wewnątrz na pewno się cieszył. Na twarzy Ruuda widać było za to duże zniecierpliwienie. Tym bardziej, że Polak po swoim gemie serwisowym prowadził już 2-0. Polak był teraz w dużo lepszym położeniu, widać też było większą pewność siebie w jego grze, zwłaszcza z końcowej linii. W trzecim gemie znowu przełamał Ruuda, a za chwilę poprawił na 4-0. Był w tak rewelacyjnej dyspozycji, że tylko jakiś kataklizm mógłby mu odebrać awans do finału. Polak musiał już tylko pilnować własnych gemów serwisowych, by tu nie stała się jakaś krzywda. I pilnował, choć w szóstym gemie musiał bronić break-pointa. Wytrzymał jednak tę próbę, podobnie jak i kolejną. Cały set zakończył się zwycięstwem Polaka 6-2, a to dało mu awans do finału. W nim zmierzy się z Pablo Carreño-Bustą, który w półfinale pokonał Daniela Evansa. Hubert Hurkacz (Polska, 8) - Casper Ruud (Norwegia, 4) 5-7, 6-3, 6-2