W Napareuli, bo w tej wiosce odbywają się tenisowe zawody, Linda Klimovicova byłą rozstawiona z dwójką, więc jej awans do decydującego spotkania żadną niespodzianką nie był. Zaskoczenie budzi jednak fakt, że urodzona w Ołomuńcu 20-latka do eliminacji Roland Garros za dwa tygodnie przystąpi z marszu, jeśli bierzemy pod uwagę grę na mączce. Sezon zaczęła na kortach twardych, później występowała w hali, ostatnio był znów turniej na "hardzie" w Calvi. A teraz zmagania w Lopota Tennis Open w Gruzji też odbywają się na twardej nawierzchni - Klimovicova zdecydowała się na dwa turnieje, zanim zrobi sobie chwilę wolnego przed startem rywalizacji w Paryżu. I trzeba przyznać, że poczyna sobie całkiem dobrze, skoro w poniedziałkowy poranek Linda zagrała w swoim czwartym finale ITF w tym roku. ITF W50 Lopota. Linda Klimovicova w czwartym finale w 2025 roku. Rywalką doświadczona reprezentantka Gruzji Pierwszy turniej w Lopocie powinien zostać zamknięty w niedzielę, dzisiaj trwały już zresztą kwalifikacje do kolejnej imprezy rangi W50. Pogoda w regonie Kachetia jednak przez kilka dni "prześladowała" organizatorów, wszystko zostało opóźnione. A że w niedzielę lało od rana, dość szybko postanowiono przerzucić oba finały - singlowy i deblowy - na poniedziałek. To jednak nie przeszkodziło WTA zaktualizować kobiecy ranking, by przed losowaniem WTA 1000 w Rzymie nie było już żadnych niedomówień. Klimovicovej i Ekaterinie Gorgodze zapisano więc punkty za samo dojście do finału, co w przypadku Polki i tak miało olbrzymie znaczenie. Awansowała aż o 16 pozycji, wróciła do TOP 200 światowej listy - na 194. miejsce. A gdyby wygrała z doświadczoną Gruzinką, byłoby jeszcze lepiej. 2:0 i nagły zwrot w finale w Madrycie. Kapitalne widowisko w walce o tytuł Polka była faworytką tego starcia, Gorgodze znajdowała się ostatnio na początku czwartej setki światowej listy, ale w jej przypadku to trochę mylące. Trzy lata temu, podczas French Open, była jeszcze 108. na świecie, niedawno zagrała w finale większego turnieju w Słowenii. Ale na mączce, bo to jej ulubiona nawierzchnia. W tym elemencie można było wypatrywać pewnej przewagi 20-latki. Ten decydujący mecz nie potoczył się jednak po myśli Klimovicovej. W pierwszej partii została przełamana w kluczowym 10. gemie, to oznaczało jej przegraną 4:6. Na starcie drugiej partii obie przełamały się po razie, ale później wygrywały już swoje gemy serwisowe. Choć to Gorgodze była bliżej wywalczenia breaka, Polka kilka razy wychodziła ze sporych opresji. Decydujący okazał się gem numer 12, gdy Linda mogła doprowadzić do tie-breaka. Przy stanie 15-30 popełniła podwójny błąd serwisowy, za chwilę wyrównała jednak na 30-30. Za moment trafiła pierwszym serwisem, ale sędzia główna tego spotkania wywołała aut. Klimovicova próbowała dyskutować, niewiele osiągnęła. A drugie podanie znów było nieskuteczne. Zdenerwowała popełniła za moment kolejny podwójny błąd serwisowy, który zakończył to spotkanie. Przegrała 4:6, 5:7, rakieta wylądowała na korcie.