Białorusinka nie miała najlepszego dnia. Od pierwszych rozegranych piłek, pierwszego zagranego gema, jej nie szło. Była cieniem zawodniczki, która w tym sezonie zgłosiła aspiracje do bycia numerem 1. Grała bardzo nierówno, momentami zaskakująco słabo. To była ta gorsza wersja Sabalenki. Spokojna i opanowana Cirstea, momentami bezradna Sabalenka Cirstea wykorzystała tę niedyspozycję. W pierwszym secie od razu wygrała pierwszego gema i to przy serwisie rywalki. Bialorusinka popełniła w nim jeden podwójny błąd, nie wdawała się w wymiany, uderzała piłki mocno, ale zazwyczaj niecelnie. Rumunka nie przestraszyła się niespodziewanego prowadzenia. Nadzwyczaj opanowana i spokojna starała się w tym stylu przejąć kontrolę nad meczem. Do połowy seta ten plan działał. Zachowała dwugemową przewagę do stanu 4:2. Wtedy Sabalenka odrobiła stratę. Wyrównała na 4:4. Wydawało się, że wszystko wraca do normy i będzie tak jak miało być - faworytka zmierza do zwycięstwa. Cirstea jednak ponownie przełamała serwis, słabo podającej w tym momencie utytułowanej rywalki. Nie wypuściła takiej okazji z rąk. Wygrała kolejnego gema i seta 6:4. Dwa break pointy Sabalenki na 5:5, ale co za gra Cirstei Sabalenka do maksimum wykorzystała przerwę między setami. Po powrocie do gry wciąż była rozkojarzona, niepewna, rozchwiana. Cirstea znów zaczęła od przełamania serwisu wiceliderki rankingu. Wkrótce prowadziła 2:0. To był ostatni moment na to, by Białorusinka się przebudziła. Zaczęła więc wykorzystać swoje tenisowe atuty - mocny serwis, bezwzględny forhend. Cirstea powoli traciła swoją przewagę i coraz więcej punktów. Przegrała trzy kolejne gemy. W kolejnym broniła się przed przełamaniem. Skutecznie. Było 3:3. Mecz stał się elektryczny. Rosło napięcie i to po jednej i po drugiej stronie siatki. Sabalenka w siódmym gemie popełniła dwa podwójne błędy serwisowe, a gdy ich nie popełniała, Cirstea zaskakiwała ją intuicyjnym returnem. Doszło do kolejnego przełamania serwisu jednej z najlepszych tenisistek na świecie. 4:3 dla Rumunki. Nie było jej łatwo zakończyć mecz. Znalazła się pod ogromną presją. Ale doprowadziła do wyniku 5:4. Serwowała po zwycięstwo. Stres stał się jeszcze większy. Przegrywała 15:40 i została zepchnięta do defensywy. Broniła się zaciekle. Doprowadziła do stanu równowagi. Zaserwowała asa, by uzyskać przewagę, a po krótkiej wymianie Sabalenka wyrzuciła piłkę poza kort i przegrała trzeci mecz w sezonie. Sensacja stała się faktem. Dopiero trzecia porażka Sabalenki w sezonie. Najmniej spodziewana Sabalenka przegrała dopiero trzeci mecz w tym sezonie na 21 rozegranych. W ćwierćfinale w Dubaju uległa Barborze Krejcikovej, w finale Indian Wells - Jelenie Rybakinie. Ale wtedy została przekonana przez zawodniczki z czołówki, zwyciężczynie turniejów wielkoszlemowych. 32-letnia Cirstea mimo swojego doświadczenia od lat jest natomiast zawodniczką drugiego planu. Najwyżej w rankingu WTA była 21. - w sierpniu 2013 roku. W Wielkim Szlemie najdalej doszła do ćwierćfinału Roland Garrosa w 2009 roku. W WTA 1000 raz grała w finale - w Canadian Open w Toronto w 2013 roku. Wygrała dwa turnieje WTA - jeden w 2008 roku w Taszkiencie, kolejny dwa lata temu w Stambule. Półfinał Miami Open to jeden z najcenniejszych rezultatów Rumunki w karierze. Olgierd Kwiatkowski Ćwierćfinał turnieju singla WTA 1000 Miami Open (pula nagród 8,8 mln dol.) Aryna Sabalenka (2) - Sorana Cirstea (Rumunia) 4:6, 4:6