Trzecia tenisistka rankingu WTA miała być w Indian Wells jedną z głównych rywalek Igi Świątek do końcowego tytułu. Co prawda podczas turnieju w Dosze dość nieoczekiwanie uległa Katerinie Siniakowej, ale przed występem na własnym terenie wszyscy spodziewali się, że zaprezentuje się znacznie lepiej. W pierwszej rundzie Amerykanka, podobnie jak inne czołowe zawodniczki, miała tzw. wolny los, a w drugiej mierzyła się z notowaną 44 pozycje niżej zawodniczką z Francji Clarą Burel. I to właśnie Gauff była zdecydowaną faworytką tego spotkania. Sensacja w pierwszym secie Kiedy więc w trzecim gemie Gauff straciła swoje podanie, część fanów mogło zacząć się martwić. Jednak już przy pierwszej okazji odrobiła straty i wydawało się, że ma wszystko pod kontrolą. Okazało się, że było to mylne i chwilowe wrażenie! Amerykanka popełniła aż sześć podwójnych, miała duże problemy z punktowaniem przy drugim serwisie i zupełnie straciła panowanie nad tym, co dzieje się na korcie. Burel wygrała cztery kolejne gemy i triumfowała w pierwszym secie 6:2! Zapowiadało się, że może to być kolejna niespodzianka w Indian Wells, bo przypomnijmy, że z turniejem pożegnała się już między innymi Jelena Ostapenko, która rozegrała dramatyczne spotkanie z Angelique Kerber. Wielka rywalka Świątek nad przepaścią Drugi set również zaczął się bardzo źle dla Gauff, która przegrała dwa pierwsze gemy, tracąc swoje podanie już na początku tej partii. Coś było wyraźnie nie tak z serwisem Amerykanki, która myliła się zdecydowanie częściej niż zazwyczaj. Później jednak do głosu zaczęła dochodzić "stara" Coco, którą znamy z zeszłorocznego US Open. Amerykanka wygrała cztery gemy z rzędu i postawiła rywalkę pod ścianą. Burel nie potrafiła na to odpowiedzieć i przegrała drugą partię 3:6. Jak się okazało, był to tylko chwilowy zryw Gauff, bo w trzeciej partii znów prezentowała się tak, jak na początku tego spotkania. Burel prowadziła już 4:0, a potem 5:2 i wydawało się, że już nic nie może sprawić, że wypuści wygraną z rąk. Amerykanka znów jednak ruszyła do odrabiania strat i zdołała doprowadzić do tie-breaka! A tam już nie pozwoliła sobie na chwilę słabości, wygrywając 7:4, a całe spotkanie w trzech setach. I choć uciekła znad przepaści, to pokazała wielkie serce i charakter do walki. Cori Gauff - Clara Burel 2:6, 6:3, 7:6 (7:4)