Młoda tenisistka jest niezwykle ciekawą postacią - choć reprezentuje Kazachstan, urodziła się w... Moskwie i aż do 2018 roku grała dla Rosji. Na zmianę zdecydowała się po tym, jak kazachska federacja zagwarantowała jej wsparcie finansowe, niezbędne dla kontynuowania kariery. Po latach przyniosło ono efekt - Jelena Rybakina wygrała Wimbledon, który był jednocześnie... jej pierwszym finałem wielkoszlemowej imprezy. Jelena Rybakina myślała o zakończeniu kariery Co ciekawe, niewiele zabrakło, by sukces ten nigdy nie był możliwy. Jak wyznał bowiem ojciec zawodniczki, Andrij, pół roku temu nosiła się ona z zamiarem zakończenia kariery. "Teraz z pewnością tego nie zrobi, choć wtedy miała takie momenty" - wyznał, cytowany przez "Sport-Express". Dlaczego Jelena Rybakina chciała rzucić tenis? Jak wyjaśniał jej ojciec, podstawowym powodem był brak wartościowych wyników. Co prawda 23-latka plasowała się w rankingu WTA względnie wysoko (pod koniec drugiej dziesiątki), lecz brakowało naprawdę przełomowych rezultatów, które mogłyby jej pozwolić wskoczyć do absolutnego topu. Nawet tuż przed Wimbledonem nie błyszczała - na trawie wygrała tylko raz, w pierwszej rundzie imprezy w Hertogenbosch. Paradoksalnie, gdy już udało się odnieść wielki sukces i wygrać Wimbledon (w finale ogrywając Ons Jabeur), nie została ona za niego nagrodzona zastrzykiem punktów rankingowych. Impreza na Wyspach została bowiem "wykrojona" z systemu punktowego po tym, jak suwerennie zdecydowała, że nie będzie gościć zawodników i zawodniczek z Rosji i Białorusi. Paradoksalnie... singlowy turniej kobiet wygrała pochodząca z Moskwy Rybakina. Młoda tenisistka pozostaje więc w Tourze i można przypuszczać, że jej drogi wielokrotnie skrzyżują się z Igą Świątek. Polka, zwłaszcza po Wimbledonie czuć może spory niedosyt - w tym roku pożegnała się z nim już w trzeciej rundzie.