W ćwierćfinałach turnieju WTA w Eastbourne znalazły się takie postaci jak Caroline Garcia, Madison Keys czy Jelena Ostapenko, jednak prawdziwym szlagierem było starcie zawodniczek rozstawionych z "czwórką" i "siódemką", a więc Jessiki Peguli z Coco Gauff. Obie Amerykanki doskonale znają swoje mocniejsze i słabsze strony, bo regularnie grają razem w spotkaniach deblowych. Pierwsza z nich odrobiła zadanie domowe gorzej i przegrała w obu setach po 3:6. Już w swoim pierwszym gemie serwisowym została przełamana, choć błyskawicznie odrobiła stratę. Kluczowa okazała się strata serwisu na 2:4. Po niej nic przełomowego w otwierającym secie już się nie wydarzyło. Początek drugiej partii przyniósł przełom. Pegula wyszła na prowadzenie 3:0 z przewagą pojedynczego przełamania, ale wtedy doszło do niewytłumaczalnej rzeczy - przegrała kolejnych sześć gemów i zarazem całe spotkanie. Traciła podanie niemal bez oporu, kolejno do 15, 30 i 15. Co ciekawe, nieco więcej do powiedzenia miała przy serwisie rywalki, doprowadzając do jednej równowagi. Półfinał w Bad Homburg nie dla Polki. Słabość w decydujących momentach Turniej WTA w Eastbourne. Coco Gauff pokonała Jessicę Pegulę Jej forma od dawna nie plasuje jej w gronie faworytek do zdobywania najważniejszych trofeów. Czwarte miejsce w światowym rankingu mocno zakłamuje jej aktualną dyspozycję. Z kolei Gauff może się skupić na półfinale, w którym zmierzy się z kolejną rodaczką - wspomnianą Keys. Finalistka Rolanda Garrosa 2022 uważa, że czuje się dobrze na trawie, choć nigdy jeszcze nie dotarła do żadnego finału w zmaganiach na tej nawierzchni. Na horyzoncie widać już Wimbledon (3-16 lipca). Kto wygra Wimbledon? Ekspertka wskazuje na te tenisistki, jest wśród nich Świątek