Wylot z Krakowa do Paryża zaczął się od niespełna trzydziestominutowego opóźnienia, a później niewielkie problemy pojawiły się w terminalu przylotów z odbiorem bagażu. Gdy już wszystkie sprawy udało się sfinalizować na lotnisku Charlesa de Gaulle'a, jedną z najbardziej atrakcyjnych europejskich i światowych stolic spowił zmrok. Polskie wątki z Paryżu. Przestroga przed niebezpieczną stolicą Podróż do hotelu trwała prawie 50 minut, ale przejażdżka upłynęła w miłej atmosferze. Pochodzący z Tunezji kierowca Monam okazał się być wielkim fanem sportu. W Paryżu mieszka od trzech lat, a wcześniej przez 16 lat wiódł życie w Niemczech. Dopiero po czasie zorientowałem się, że nieprzypadkowo na swoim profilu, wśród kilku języków, w których jest w stanie się dogadać, wymienił polski. Istotnie, był w stanie "wrzucić" kilka pojedynczych słówek w naszym języku, ale porozumiewaliśmy się po angielsku. Monam wymieniał nazwiska polskich piłkarzy, zwłaszcza tych, których kojarzył z Niemiec, czyli Roberta Lewandowskiego, Kubę Błaszczykowskiego, Łukasza Piszczka, a nawet... Artura Wichniarka z czasów gry w Arminii Bielefeld. Szukał w pamięci "tego efektownego bramkarza, co grał w Szkocji", mając na myśli Artura Boruca. Ciekawie zrobiło się, gdy zapytałem go o trenera, który sukcesami zapisał się pracą w reprezentacji Tunezji. - "Henry" Kasperczak, pewnie że znam. Kawał trenera. U nas, w Afryce, ten Francuz jest bardzo dobrze znany - mówił Monam. A gdy odparłem, że to Polak z krwi i kości, nie ukrywał wielkiego zaskoczenia. - Naprawdę? Nie żartujesz? - zrobił wielkie oczy, wszak były znakomity piłkarz i trener mocno kojarzony jest z państwem znad Sekwany, gdzie już wiele lat temu zapuścił korzenie. Kierowca taksówki ponarzekał na nadchodzące igrzyska olimpijskie w Paryżu. Utyskiwał, że imigranci są źle traktowani, wielu stało się ofiarami przesiedleń i przestrzegł mnie, których dzielnic lepiej unikać wieczorową porą. Gdy dojeżdżaliśmy pod mój adres, w dzielnicy 15, od razu dodał, że tutaj jest bezpiecznie i spokojnie mogę spacerować nawet w nocy. Oficjalny hotel turnieju, w którym zatrzymałem się w pierwszym etapie pobytu, oferuje tak zwany transport medialny. To spore udogodnienie w dostaniu się na korty Rolanda Garrosa. Wystarczyło tylko, że wcześniej pobrałem specjalną aplikację, gdzie wybrałem jedną z oferowanych godzin odbioru. I o wyznaczonej porze autobus podjechał niemal przed same drzwi obiektu. Podróż trwała dokładnie 15 minut. W drugą stronę wszystko ma działać równie sprawnie. Iga Świątek kobiecą gwiazdą numer jeden French Open. "Wita od drzwi" Faworytką Monama jest Ons Jabeur, jedna z czołowych gwiazd kobiecego tenisa, którą wskazał jaką obecnie najbardziej popularną przedstawicielkę sportu w swojej ojczyźnie. Natomiast nie da się ukryć, że największe notowania ma Iga Świątek, główna faworytka do kolejnego triumfu w swoim królestwie, już czwartym w karierze na tej ulubionej mączce. Zresztą tuż po przejściu długim korytarzem, zlokalizowanym przy bramce numer 50, i wejściu na kompleks tego efektownego "miasteczka", widnieje kartonowa podobizna obecnie najlepszej tenisistki świata. To miejsce z pewnością będzie atrakcją dla fanów polskiej gwiazdy, bo otwór na wysokości głowy powoduje, że fani mogę wykonać sobie jedyne w swoim rodzaju zdjęcie, z własną podobizną "wlaną" w sylwetkę niespełna 23-latki z Raszyna. Czas rozpocząć te wielkie emocje, których spełnieniem - wierzymy - będą doskonałe wyniki polskich reprezentantów, na czele z Igą Świątek i Hubertem Hurkaczem, który dzisiaj inauguruje wielkie zmagania. Rozstawiony z numerem ósmym wrocławianin, który do tej pory najwyżej dochodził w Paryżu do czwartej rundy, zmierzy się z Japończykiem Shintaro Mochizukim. Artur Gac, Paryż