W piątek Rafael Nadal potwierdził to, czego spodziewali się jego kibice. Zapowiedział powrót do oficjalnej rywalizacji po problemach zdrowotnych, które wyłączyły go z gry na cały 2023 rok. Ostatni mecz rozegrał 18 stycznia. Doznał wtedy kontuzji biodra. Leczenie nie przebiegało zgodnie z planem, więc na początku czerwca poddał się artroskopii, która zwykle wiąże się z pięciomiesięczną pauzą. 22-krotny triumfator turniejów wielkoszlemowych od jakiegoś czasu trenuje w swoim centrum w Manacor. W piątek opublikował filmik, w którym przekazał, że w pierwszym tygodniu nowego roku wystąpi w turnieju ATP 250 w australijskim Brisbane. Do "godziny zero" dla fanów Hiszpana pozostało więc już niewiele czasu. - Witam wszystkich. Po roku przerwy czas powrócić do rywalizacji. Będzie to pierwszy tydzień stycznia w Brisbane. Do zobaczenia - mówił. W poniedziałek wrzucił do sieci kolejne wideo, w którym opowiedział o swoim punkcie widzenia na pierwszy etap po powrocie na światowe korty. Rafael Nadal wraca do rywalizacji. "Na początku będzie ciężko" Zasugerował jednak, że po potencjalnie słabych wynikach na początku, w nieco dalszej perspektywie kibice mogą spodziewać się progresu rezultatów. Zapewne jego celem będzie osiągnięcie najwyższej formy na Rolanda Garrosa i turniej olimpijski w Paryżu. - Trzeba pogodzić się z tym, że na początku będzie ciężko i dać sobie niezbędny czas. Wybaczę sobie, jeśli coś pójdzie nie tak na samym początku, na co jest bardzo duża szansa. Ale świadomość, że może nadejść niezbyt odległa przyszłość, w której wszystko może się zmienić, jeśli zachowam radość i ducha pracy, odpowiada mi bez żadnych wątpliwości - dodał. Wiele osób uważa, że "Rafa" nie przyjeżdża na turnieje, gdy uważa, że nie jest w stanie walczyć o końcowy triumf. Prawda jest jednak taka, że łapanie rytmu meczowego w nieco mniejszych zawodach da mu znacznie więcej niż kolejne treningi w ośrodku na Majorce. Pamiętajmy, że 14 stycznia rozpocznie się Australian Open.