Stefanos Tsitsipas zwyciężył w turnieju ATP 250 w meksykańskim Los Cabos, pokonując w finale Alexa de Minaura 6:3, 6:4. Mecz był jeszcze bardziej zacięty, niż wskazuje na to wynik. Grek obie partie wygrał przewagą pojedynczego przełamania. W otwierającym secie szybko wyszedł na prowadzenie 3:3, ale przegrał dwa kolejne gemy. W końcówce Australijczyk "sprezentował" mu jednak przełamanie na 5:3, czego finalista tegorocznego Australian Open nie zmarnował. W drugim secie ten scenariusz się powtórzył. Tsitsipas od razu przełamał oponenta, wyszedł na prowadzenie 2:0, a po chwili 3:1. Wtedy jednak de Minaur się odłamał i dzięki kolejności serwisowej doprowadził do stanu 4:3 dla siebie. W decydującym momencie znów stracił podanie i po chwili Grek postawił kropkę nad "i", wygrywając swój dziesiąty tytuł ATP w seniorskiej karierze i poprawiając bilans starć z Australijczykiem na aż 12:0. Aryna Sabalenka przed wielką szansą. Stawiają warunek przed Igą Świątek Stefanos Tsitsipas czwartym tenisistą świata. Wszystko dzięki triumfowi w Los Cabos Był zdecydowanym faworytem tego spotkania i udźwignął presję. W poniedziałek awansuje w światowym z piątej lokaty na czwartą, wyprzedzając Norwega Caspra Ruuda. Dla zawodnika urodzonego w Atenach to z pewnością bardzo satysfakcjonująca informacja, bo niedawno przyznał, że gdyby miał wybrać jedno, wolałby być kiedykolwiek liderem zestawienia niż wygrać turniej wielkoszlemowy. Najwyżej w historii był trzeci - miało to miejsce już kilka razy, po raz ostatni 10 kwietnia tego roku. Od tamtego czasu okupował właśnie piątą pozycję. Magdalena Fręch dołączy do Igi Świątek i Magdy Linette? Jest tego blisko