Polka rozpoczęła mecz najlepiej jak tylko mogła - od przełamania. Cierpliwością w grze z linii końcowej wyprowadziła z równowagi Chorwatkę, która zapłaciła za zbyt mocne przejście do ofensywy. Po jedenastu minutach było już 2:0, nasza rodaczka podtrzymała podanie. Chwilę później Fręch miała dwa break pointy na 3:0 po nieudanym drop shocie Martić. 33-latka wyszła jednak z opresji między innymi dzięki... celnemu skrótowi. Najważniejszy był fakt, że łodzianka podtrzymała podanie na 3:1 z drobną "pomocą" siatki, mimo że jej oponentka agresywnie returnowała. Kolejne gemy padały łupem serwujących. Choć przy stanie 5:3 i 15:40 Chorwatka popełniła dwa podwójne błędy z rzędu, wciąż pozostawała w grze. Nie potrafiła jednak doprowadzić do przełamania powrotnego. Fręch wygrała pierwszego seta punktem z efektownym serwisem na zewnątrz, agresywnym forhendem i kończącym wolejem tuż za siatką. Martić nie złożyła broni i z animuszem rozpoczęła drugą odsłonę rywalizacji. Wygrała swojego gema serwisowego do zera, a następnie przełamała Polkę do 30, wykorzystując drugiego z break pointów. Była znacznie dokładniejsza niż w pierwszych wymianach spotkania, przyniosło jej to wynik 3:0 po 13 minutach seta. Po chwili Fręch znów straciła podanie, nie doprowadzając choćby do równowagi. Zanosiło się, że o losach awansu zadecyduje rezultat trzeciej partii. Tak też się stało, w drugiej Polkę było stać tylko na jednego gema honorowego. Magdalena Fręch - Petra Martić: trzeci set zdecydował o awansie 26-latka przetrwała najlepszy okres gry tenisistki ze Splitu, by znów przejąć kontrolę nad wydarzeniami w meczu. W czwartym gemie trzeciego seta przełamała ją, wychodząc na prowadzenie 3:1. Nie otworzyła już oponentce "furtki" do odrobienia strat, a wręcz przeciwnie - kolejny raz wygrała gema przy returnie, który zakończył jednocześnie cały mecz (6:2). W trzeciej rundzie łodzianka będzie miała bardzo trudną przeprawę: zmierzy się ze zwyciężczynią meczu Wiktoria Azarenka - Jelena Rybakina. Z Białorusinką grała w Dausze i przegrała 3:6, 6:3, 3:6. Przypomnijmy, że w Dubaju musiała przejść dwumeczowe kwalifikacje, by dostać się do drabinki głównej. Pokonała w nich Arinę Rodionową (krecz przy stanie 4:1 dla Polki w trzecim secie) oraz Julię Putincewą. W pierwszej rundzie turnieju niespodziewanie wyeliminowała 17. rakietę świata Jekaterinę Aleksandrową i to na przestrzeni tylko dwóch partii (7:6, 6:3). Już niedługo kwalifikacje pozostaną dla niej - przynajmniej na jakiś czas - tylko wspomnieniem. W nadchodzącym rankingu WTA awansuje do czołowej pięćdziesiątki. To będzie kolejne wyśrubowanie najlepszej lokaty w karierze - obecnie jest 51. w światowym zestawieniu.