Właśnie teraz liczne skwery i ogródki stolicy Francji zielenią się, zakwitają kasztany i magnolie, co jeszcze bardziej upiększa stylową architekturę i dodaje uroku artystycznemu klimatowi miasta. Paryż to, obok Wenecji, jedna z ulubionych metropolii odwiedzanych przez zakochanych, romantyków, ale i rodziny z dziećmi. Właśnie teraz jeszcze nie ma upałów, a słoneczna pogoda zachęca do długich spacerów wąskimi uliczkami Montmartre'u, wdrapania się na szczyt Wieży Eiffela czy też robienia zakupów w eleganckich butikach na wiecznie obleganej alei Champs Elysees. Maurice Chevalier kiedyś powiedział: "gdy w maju zakwitają kasztany, wraz z nimi rozkwitają paryżanki, odsłaniając przed budzącym się do życia światem pełnię swych wdzięków". Trudno się nie zgodzić ze słowami legendarnego piosenkarza, który często powtarzał, że "kobiety trzeba kochać w każdym wieku, zwłaszcza XX" - choć tu należałoby dodać na końcu rzymską "jedynkę". Na majestatycznych ulicach i alejach, na wiekowych kortach w Lasku Bulońskim czy też w zatłoczonych wagonikach metra, nie sposób nie dostrzec kusząco rozpiętych dekoltów, coraz cieńszych zwiewnych tkanin strojów czy krótszych spódnic odsłaniających nogi. Jedyne, co nie pasuje do wiosennego nastroju, to kozaki, długości do pół łydki, a często sięgające wręcz kolan, z którymi paryżanki ponoć z trudem rozstają się nawet w lecie. Francuska piosenkarka młodego pokolenia Alize kilka lat temu śpiewała wpadającą w ucho piosenkę o romansie w metrze, który staje się początkiem poważniejszej znajomości. Natomiast Charles Aznavour, w jednej ze swoich starych piosenek przekonywał, że można się zakochać na chwilę w pięknych oczach wypatrzonych na peronie podziemnej kolejki. Na korty im. Rolanda Garrosa można dojechać żółtą linią numer 10, której trasa przecina poziomo Paryż między Gare d'Austerlitz i Boulogne. Zazwyczaj jej zachodni kraniec nie jest zbytnio uczęszczany, poza dwoma tygodniami na przełomie maja i czerwca, kiedy pociągi pękają w szwach od nadmiaru kibiców tenisowych.