28-latka z Buffalo to aktualnie piąta rakieta świata. W niedzielę, nad ranem polskiego czasu zameldowała się w finale imprezy w Meksyku, pokonując Viktorię Azarenkę 7:6, 6:1. Już teraz wiadomo, że w poniedziałkowym notowaniu rankingu WTA będzie notowana na rekordowej dla siebie pozycji - trzeciej lub czwartej, w zależności od tego, jak poradzi sobie Maria Sakkari, rywalizująca w drugim półfinale (który z powodu deszczu nie został jeszcze dokończony). Pod tym względem przyćmiła nawet Igę Świątek Jednocześnie Pegula może już szykować się do udziału w turnieju Finals, który 31 października rozpocznie się w jej ojczyźnie (Fort Worth). Do rywalizacji przystąpić może opromieniona nie tylko tytułem, zdobytym w Guadalajarze. Amerykanka w ciągu ostatnich dwóch sezonów wygrała łącznie w turniejach WTA 1000 (do których zalicza się m.in. ten w Meksyku) aż 38 spotkań. Dla porównania - Świątek ma na koncie 36 takich triumfów. Z drugiej strony warto odnotować, że Pegula... nie wygrała żadnej z tych imprez. W przeciwieństwie do Świątek, która była najlepsza w aż pięciu. W finale imprezy w Guadalajarze Pegula zmierzy się ze wspomnianą już Marią Sakkari lub zdecydowanie niżej notowaną od niej Czeszką, Marie Bouzkovą.