- Na razie chcemy z Maheshem skompletować swojego Wielkiego Szlema. Australian Open jest jedynym z czterech najważniejszych turniejów, jakiego nie udało nam się jeszcze razem wygrać. Na razie się na tym koncentrujemy i zobaczymy, co będzie dalej. Na pewno zagramy w kilku turniejach, a później zobaczymy - powiedział Paes. Dwaj tenisiści z Indii po raz pierwszy stworzyli na korcie parę w 1994 roku, a w kolejnych sezonach wygrali razem 223 mecze, ponosząc 81 porażek. Trzykrotnie triumfowali w Wielkim Szlemie, a dwukrotnie przegrywali w finale. Ich drogi, w dość niezrozumiałych okolicznościach, rozeszły się w styczniu 2002 roku, zaraz po Australian Open. Żaden z nich nie chciał komentować tej sytuacji, ani uzasadnić rozstania. Po nim kontynuowali - z sukcesami - swoje kariery, często zmieniając partnerów. - Nic nie chcemy obiecywać, ale na pewno rozpoczniemy razem przyszły sezon i jakiś czas ze sobą pogramy. Jak długo? To się okaże. Mamy za sobą sporo sukcesów i postanowiliśmy spróbować powiększyć ich liczbę - ogłosił 36-letni Bhupathi jeszcze przed pierwszym meczem w turnieju Masters, gdzie gra z Białorusinem Maksem Mirnym. Przed tygodniem triumfowali w turnieju rangi ATP Masters 1000 w paryskiej hali Bercy, dzięki czemu awansowali na trzecie miejsce w rankingu ATP "Doubles Race". We wtorek Bhupathi i Mirnyj wygrali z Łukaszem Kubotem i Austriakiem Oliverem Marachem (nr 5.) 7:6 (7-2), 6:4 na otwarcie zmagań w grupie B. Znaleźli się w niej także Kanadyjczyk Daniel Nestor i Serb Nenad Zimonjić (2.) oraz debiutujący w imprezie Wesley Moodie z RPA i Belg Dick Norman (7.) - zagrają wieczorem. Natomiast Paes w swoim 12. występie w turnieju Masters - podobnie jak przed rokiem - z Czechem Lukasem Dlouhym (3.). W niedzielę wieczorem przegrali z Mariuszem Fyrstenbergiem i Marcinem Matkowskim (6.) 3:6, 6:7 (3-7) w meczu w grupie A. Wcześniej w tym sezonie dwukrotnie pokonali Polaków, w tym w ćwierćfinale wielkoszlemowego Roland Garros. - Lukas jest dla mnie jak młodszy brat. Przyjaźnimy się i doskonale rozumiemy także poza kortem. Jednak od Roland Garros coś w naszej grze się popsuło. Coś nam jakby umknęło. Od kilku miesięcy nie udaje nam się tego odnaleźć, dlatego postanowiliśmy grać osobno. Nie wiem czy dobrze robimy, czy źle, ale to jedyny pomysł, jaki nam przyszedł do głowy. Zobaczymy, jak to będzie dalej - powiedział Paes, który ma na koncie sześć tytułów wielkoszlemowych i cztery przegrane finały. W ubiegłym roku z Czechem triumfował w Roland Garros i US Open, co pozwoliło im na występ w ATP World Tour Finals. W tym sezonie również się do niego zakwalifikowali, mimo słabszych wyników uzyskiwanych po Roland Garros. Te niepowodzenia sprawiły, że w ostatnich miesiącach próbowali sił z innymi partnerami. Dlouhy kilkakrotnie grał z rodakiem Raskiem Stepankiem, ale bez większych sukcesów. Na pytanie o to, czy będą grać razem w przyszłym sezonie odpowiada raczej wymijająco, twierdząc, że jeszcze się nad tym nie zastanawiali, a do wyboru ma jeszcze kilka rozwiązań.