"Nie wolno ci robić czegoś takiego. To był największy pech, jaki możesz mieć na tenisowym korcie. Nie posłał jednak piłki tak, by ta potoczyła się z powrotem do osób od ich podawania. To jest sedno sprawy. Uderzył ją mocniej niż zamierzał. To był oczywiście kompletny przypadek. Tak, to była oznaka frustracji. Trochę. Ale to nie ma znaczenia. Nie wolno ci czegoś takiego robić" - zaznaczył Wilander, komentując sprawę dla Eurosportu. Do zdarzenia odniósł się też podczas zdalnej konferencji prasowej Alexander Zverev, który nieco wcześniej tego dnia zakończył swój pojedynek. "Szczerze mówiąc, to jestem obecnie w lekkim szoku. Gdyby uderzył tę piłkę gdziekolwiek indziej, gdyby ona wylądowała gdziekolwiek indziej - mówimy tu o kwestii kilku centymetrów - Novak miałby się dobrze" - zaznaczył rozstawiony z "piątką" Niemiec. W 11. gemie pierwszego seta meczu z Pablem Carreno Bustą Djokovic stracił podanie. Schodząc z kortu, by zmienić strony przed dalszą częścią pierwszego seta, pozbywając się piłki przypadkowo uderzył ją ze stosunkowo dużą siłą tak pechowo, że trafiła w pracującą przy meczu kobietę, która upadła na kolana i złapała się za szyję. Zawodnik z Belgradu od razu przeprosił ją, a następnie wdał się w kilkuminutową rozmowę z oficjelami. Przekonywał, że nie zamierzał uderzyć kobiety, ale i tak - w oparciu o przepisy obowiązujące w Wielkim Szlemie - zapadła decyzja o wykluczeniu go z rywalizacji. Podszedł więc do zaskoczonego Hiszpana i ogłoszono koniec pojedynku. Rzecznik prasowy US Open w rozmowie z dziennikarzem agencji Reuters poinformował, że sędzia liniowa wydaje się już czuć dobrze.