Spotkanie 37-letniej Williams z młodszą o 13 lat Stephens, która po przewlekłych kłopotach zdrowotnych wróciła do rywalizacji w lipcu, było zapowiadane jako pojedynek doświadczenia z wolą walki o powrót do czołówki. Mecz miał nierówny przebieg. Zaczął się po myśli drugiej z Amerykanek, która nadspodziewanie szybko - już po 24 minutach gry - zapisała na swoim koncie pierwszego seta. Weteranka doprowadziła do wyrównania, nie tracąc w drugiej odsłonie nawet gema. Najwięcej emocji przyniosła decydująca partia, która zaczęła się od prowadzenia Stephens 2:0. Jej bardziej utytułowana rodaczka odrobiła jednak od razu stratę. W tej części meczu kibice nie mogli narzekać na jakość widowiska - obejrzeli wiele efektownych wymian. Przełamanie na wagę zwycięstwa młodsza z tenisistek zanotowała w 11. gemie. W ostatniej akcji Williams posłała return w siatkę. Zwyciężczyni tuż po spotkaniu siedziała przez chwilę na krzesełku obok kortu i kręciła z niedowierzaniem głową, uśmiechając się przy tym. Obu zawodniczkom we znaki dały się nerwy. Miało to przełożenie na liczbę niewymuszonych błędów, których Williams miała aż 51, przy 27 po stronie rywalki. Stephens po raz drugi w karierze wystąpiła w półfinale imprezy tej rangi. W 2013 roku dotarła do tego etapu w Australian Open. W Nowym Jorku jej najlepszym wynikiem była dotychczas 1/8 finału sprzed czterech lat. Jest pierwszą od 20 lat nierozstawioną zawodniczką z USA w finale tego turnieju. Poprzednią była...Venus Williams. 24-letnia tenisistka w ubiegłym roku zmagała się z kontuzją stopy i musiała poddać się operacji. W poprzednim sezonie zakończyła starty udziałem w sierpniowych igrzyskach w Rio de Janeiro. W tym wróciła do zmagań na początku lipca. Długa przerwa w grze skutkowała znaczącym pogorszeniem się jej pozycji w światowym rankingu, choć ostatnio skutecznie odrabia straty. Jeszcze w pierwszej połowie sierpnia była w nim 934. (jej najwyższa pozycja to 11.), a teraz jest 83. Dzięki awansowi do finału US Open w poniedziałek wróci do czołowej "30". "Nie wiem, jak ja to zrobiłam. To z pewnością efekt ciężkiej pracy. Przeszłam długą drogę, by wrócić, ale ten sukces sprawia, że było warto. Gdyby ktoś mi wcześniej powiedział, że w tym roku dotrę dwa razy do półfinału w turniejach WTA i do finału w Wielkim Szlemie, to chyba bym zemdlała. Tak się teraz czuję" - podkreśliła Stephens. Jest czwartą nierozstawioną zawodniczką w liczonej od 1968 roku Open Erze, która dotarła do finału na Flushing Meadows. Poprzednią była Włoszka Roberta Vinci w 2015 roku. Amerykanka nie zapomniała o podkreśleniu zasług swojej czwartkowej przeciwniczki. "Jestem zaszczycona, że grałam w tym samym czasie co ona. To jedna z najwspanialszych tenisistek w historii. To jedna z najbardziej walecznych zawodniczek i jestem dumna, że dzieliłam z nią kort" - komplementowała rywalkę Stephens. 37-letnia Williams jest najstarszą półfinalistką US Open w Open Erze liczonej od 1968 roku (a czwartą pod tym względem w całej rywalizacji wielkoszlemowej). Do tego etapu w tej imprezie dotarła po raz pierwszy od 2010 roku. W dorobku ma siedem tytułów wielkoszlemowych, z czego dwa wywalczyła w Nowym Jorku (2000 i 2001). W tym sezonie doświadczona zawodniczka dwa razy wystąpiła w decydującym spotkaniu zmagań wielkoszlemowych. W Australian Open lepsza od niej okazała się jej młodsza siostra Serena, a w Wimbledonie Hiszpanka Garbine Muguruza. "To był z pewnością bardzo nierówny mecz. Starałam się być agresywna i kontynuować grę, która pozwala odnieść zwycięstwo. W końcówce popełniłam jednak zbyt wiele błędów" - podsumowała czwartkowy występ Williams, która w poniedziałek awansuje na piąte miejsce w rankingu WTA. W drugim półfinale tegorocznej edycji US Open Madison Keys (15.) bez problemów pokonała inną Amerykankę CoCo Vandeweghe (20.) 6:1, 6:2. Po raz pierwszy od 1981 roku cała stawka na tym etapie zmagań w Nowym Jorku składała się z Amerykanek. W Wielkim Szlemie taka sytuacja poprzednio miała miejsce w Wimbledonie 1985. Wyniki półfinałów kobiet wielkoszlemowego US Open: Sloane Stephens (USA) - Venus Williams (USA, 9) 6:1, 0:6, 7:5 Madison Keys (USA, 15) - CoCo Vandeweghe (USA, 20) 6:1, 6:2