W oficjalnym komunikacie nazwisko Benoit Paire'a nie padło, ale on sam publicznie przyznał się, że to właśnie on jest chory na Covid-19 i dlatego został wycofany z rozgrywek. Kontakt z nim miało 10 osób, w tym właśnie Mladenovic. Francuzka została jednak dopuszczona do rywalizacji w singlu. W pierwszej rundzie przegrała z Rosjanką Warwarą Graczewą 6:1, 6:7 (2-7), 0:6. W komunikacie wydanym przez organizatorów można przeczytać, że Mladenovic należy do osób, które miały dłuższy kontakt z Paire'em. Dlatego tenisistka musi odbyć kwarantannę w pokoju hotelowym. A co za tym idzie, nie może wystąpić w deblu. Już dzień wcześniej pod znakiem zapytania stał mecz Niemca Aleksandra Zvereva i Adriana Mannarino, bo Francuz także miał kontakt z Paire'em. Spotkanie 3. rundy singla było przesuwane w czasie, ale ostatecznie doszło do skutku, a wygrał je Niemiec. Parę dni temu Mladenovic udzieliła wywiadu francuskiej gazecie "L'Equipe", w którym w ostrych słowach krytykowała organizatorów US Open. "To jest jakiś koszmar, który tu przeżywamy. Marzę już tylko o tym, by odzyskać swoją wolność. Tak bardzo chciałabym wszystkim opowiedzieć, co tu naprawdę się dzieje. To jest odrażające i straszne, jak nas się traktuje. Odebrano nam wszystkie prawa. Nie możemy nigdzie się ruszać, jesteśmy zamknięci i obserwowani. Tracę swoją tożsamość. Jesteśmy traktowani jak przestępcy, mam wrażenie, że zostałam zamknięta w więzieniu. A do tego nie mamy nic do powiedzenia" - powiedziała 44. zawodniczka światowego rankingu. 27-letnia Mladenovic podkreśliła wówczas, że ona sama ma negatywne wyniki testów i nie jest chora, a mimo wszystko musi za każdym razem prosić o pozwolenie, jeśli chce gdziekolwiek wyjść. Teraz się okazało, że musi poddać się kwarantannie.