Rozstawiona z "10" Radwańska pokonała 85. w rankingu WTA Martić 6:4, 7:6 (7-3). W drugim secie krakowianka prowadziła 5:2. "Bardzo się cieszę, że mimo też iż powinnam była 'zamknąć' ten mecz troszeczkę wcześniej, to udało się w tie-breaku. Wygrane spotkanie, to najważniejsze. Petra to bardzo trudna rywalka jak na otwarcie. Pamiętałam, że w ostatnim Wimbledonie grała bardzo dobrze (dotarła do 1/8 finału - przyp.). Ale jak widzimy tu, w Nowym Jorku, jest wiele trudnych spotkań w pierwszej rundzie. Nie nastawiałam się na łatwy mecz. Musiałam dać z siebie 100 procent, by wygrać. Tak też zrobiłam" - podsumowała na konferencji prasowej Polka. Pierwotnie jej spotkanie z Matrić miało odbyć się we wtorek, ale - tak jak wiele innych pojedynków zaplanowanych na ten dzień - zostało przełożone z powodu deszczu. "Z pewnością środa była intensywna. Można to było zobaczyć i usłyszeć. Rozgrywałam dziś mecz na jednym z zewnętrznych kortów, blisko którego jest kilka innych obiektów. Było głośno. Dużo się dzieje, wszędzie jest dużo ludzi. Czasem jest to trudne. Nie wiadomo, czy aut jest wywoływany w twoim spotkaniu, czy tym toczącym się obok. Trzeba się naprawdę skupić na swojej grze, a nie na tym co się dzieje dookoła" - przyznała krakowianka. Jak dodała, nie była zbytnio zaskoczona tym, że nie udało jej się wyjść na kort we wtorek. "Wiedziałam, że to będzie trudny dzień. I tak miałam rozgrywać trzecie spotkanie na swoim korcie, dodatkowo po męskim singlu. Spodziewałam się więc, że na pewno szybko nie zacznę. Dla wszystkich to była trudna sytuacja, ale na szczęście i tak dość szybko podjęto decyzję o odwołaniu gier. Nie musieliśmy czekać na to cały dzień" - zastrzegła. Radwańska po raz 12. z rzędu bierze udział w US Open i nigdy jeszcze nie odpadła w tej imprezie w pierwszej rundzie. "Nie znałam nawet tej statystyki. Dobrze jest oczywiście przejść zawsze pierwszą fazę zmagań. Jak już mówiłam wcześniej, mecze otwarcia bywają naprawdę trudne. Trzeba być przygotowanym na 100 procent od pierwszego pojedynku, od pierwszej piłki" - przekonywała. Jeden z dziennikarzy spytał Polkę, czy po ostatnich startach w imprezach w Ameryce Północnej czuje, że wraca do formy sprzed kłopotów zdrowotnych, które w tym roku ją nękały. "Tak mi się wydaje. Zawsze lubiłam grać na kortach twardych. Zawsze lubiłam też serię amerykańskich turniejów poprzedzających US Open, ale w Nowym Jorku jeszcze nigdy nie dotrwałam do drugiego tygodnia. To rozczarowujące. Jest coś w tym i to mi nie pomaga" - przyznała. W drugiej rundzie zmierzy się z 50. na światowej liście Juljią Putincewą - Rosjanką, która od pięciu lat reprezentuje Kazachstan.