W styczniu, gdy skala zakażenia Covid-19 nie była jeszcze globalna, tenisiści zaprezentowali się w Australian Open. W pierwszej połowie marca zarówno zmagania w Wielkim Szlemie, jak i zawodach pod szyldem ATP, WTA i ITF zostały już wstrzymane. Organizatorzy French Open zdecydowali się przesunąć swój turniej na jesień, a tegoroczną edycję Wimbledonu odwołano. Międzynarodowa rywalizacja w tym sporcie wróciła w sierpniu. Od dłuższego czasu trwały rozmowy na temat zasad, na jakich miałby się toczyć nowojorski turniej. Niektórzy sugerowali, że powinien zostać odwołany, ale organizatorzy byli zdeterminowani. Impreza odbędzie się bez udziału publiczności, ograniczono stawkę deblistów, a także zrezygnowano z eliminacji w singlu oraz rywalizacji mikstów i juniorów. Pierwotnie miało też nie być zawodów w tenisie na wózkach, ale po protestach graczy niepełnosprawnych przywrócono je. Uczestnicy zmagań na obiektach Flushing Meadows będą umieszczeni w "bańce", przewożeni na trasie hotel-korty i mają być regularnie badani pod kątem koronawirusa. Znacząco ograniczono też liczbę osób, które mogą towarzyszyć zawodnikom podczas turnieju i na kortach. Zaproponowane reguły nie przekonały jednak wszystkich. Zrezygnowali m.in. mający bronić tytułu Kanadyjka Bianca Andreescu oraz Hiszpan Rafael Nadal. U kobiet z ośmiu czołowych zawodniczek - poza szóstą w rankingu WTA Andreescu - wycofały się też: dwie czołowe rakiety świata Australijka Ashleigh Barty i Rumunka Simona Halep oraz Ukrainka Jelina Switolina (5.), Holenderka Kiki Bertens (7.) i Szwajcarka Belinda Bencic (8.). Nie zagrają również m.in. Łotyszka Jelena Ostapenko i Rosjanka Swietłana Kuzniecowa. W męskiej stawce - oprócz będącego wiceliderem zestawienia ATP Nadala - na start nie zdecydowali się m.in. Szwajcarzy Roger Federer (poddał się operacji kolana i nie zagra już w tym roku) i Stan Wawrinka, Francuz Gael Monfils, Australijczyk Nick Kyrgios oraz Japończyk Kei Nishikori. Na uszczupleniu grona uczestników ze światowej czołówki skorzystali m.in. biało-czerwoni. Po raz pierwszy w karierze zajmująca 35. miejsce na światowej liście Magda Linette będzie rozstawiona w Wielkim Szlemie. Poznanianka - tak jak 29. wśród mężczyzn Hubert Hurkacz - w US Open zagra z numerem 24. Kibicom w singlu zaprezentują się również Iga Świątek (51. WTA), Kamil Majchrzak (108. ATP) oraz debiutująca w głównej drabince zawodów tej ranki Katarzyna Kawa (125.). W deblu zagra Łukasz Kubot, w parze z Brazylijczykiem Marcelo Melo. Zabraknie zaś specjalizującej się także w grze podwójnej Alicji Rosolskiej. 34-letnia warszawianka, która dwa lata temu dotarła do finału miksta na obiektach Flushing Meadows, poprzednio nie brała udziału w imprezie tej rangi w...2006 roku. Linette kilkumiesięczną przerwę w grze spędziła na treningach w USA i Chorwacji. Świątek była wówczas głównie w ojczyźnie, zdając w międzyczasie maturę, a Hurkacz w swojej bazie treningowej w Stanach Zjednoczonych. Majchrzak z kolei wracał do formy po przeciążeniowym urazie miednicy, który wykluczył go z Australian Open. Teraz tym bardziej chciałby dobrze się zaprezentować w Nowym Jorku. Los mu jednak zbytnio nie pomógł - na otwarcie jego rywalem będzie rozstawiony z "17" Benoit Paire. Francuz co prawda preferuje ziemną nawierzchnię, ale pięć lat temu dotarł do 1/8 finału w US Open, ma na koncie trzy wygrane imprezy ATP i znacznie większe doświadczenie niż piotrkowianin. Na rozstawione przeciwniczki trafiły też Świątek i Kawa. Pierwsza spotka się z Rosjanką Weroniką Kudiermietową, która będzie startować z numerem 29., a druga z Ons Jabeur. Będąca turniejową "27" Tunezyjka w styczniu dotarła do ćwierćfinału Australian Open. Hurkacz zmierzy się ze 126. w rankingu Niemcem Peterem Gojowczykiem, który jeszcze dwa lata temu był 39. rakietą świata. Linette z kolei zainauguruje występ od pojedynku z Maddison Inglis. Australijka jest 119. zawodniczką globu i dotychczas miała na koncie tylko jeden mecz w głównej drabince w Wielkim Szlemie.