"On jest prawdziwą legendą, najwspanialszym tenisistą, jakiego mieliśmy w historii. Kiedyś będę opowiadał dzieciom o tym, że grałem przeciwko niemu" - powiedział obserwującym nowojorską imprezę dziennikarzom Monfils, komplementując Federera. Rozstawiony z numerem 20. Francuz zmierzy się ze Szwajcarem, turniejową "dwójką" dziesiąty raz w karierze. Dotychczas wygrał z nim dwukrotnie. Tenisistów tych pod względem sukcesów dzieli sporo. Będący trzecią rakietą świata Federer walczy obecnie o 18. tytuł wielkoszlemowy. Zajmujący 24. miejsce w rankingu ATP Monfils tylko raz dotychczas dotarł do półfinału w zawodach tej rangi - dwa lata temu we French Open. Mimo braków znaczących osiągnięć kibice darzą go wielką sympatią ze względu na sposób bycia i zachowanie na korcie. Na początku sierpnia, gdy w drugiej rundzie turnieju w Montrealu przegrał z Novakiem Djokovicem. Serb przyznał później, że gdyby sam miał kupić bilet na spotkanie tenisowe, to byłby to właśnie mecz Francuza, właśnie ze względu na jego popisy. 28-letni zawodnik m.in. odbijał piłkę w podskoku między nogami, trzymając przy tym rakietę za plecami, gdy zaś Djokovic miał niemal cały wolny kort, by zakończyć akcję, to podbiegł do siatki i podskoczył, licząc na to, że uda mu się szczęśliwym trafem odbić piłkę. W tie-breaku drugiej partii rzucał się na nawierzchnię i biegał, by bronić każdą piłkę...nawet gdy nie miał już rakiety, która wypadła mu z ręki przy poprzednim uderzeniu. Po autowym serwisie, który przyjął Serb, odbił piłkę głową. Tuż przed rozpoczęciem tegorocznego French Open Monfils, podczas dnia poświęconego na spotkania z dziećmi, stoczył taneczny pojedynek z rodakiem Laurentem Lokolim. W przerwie jednego ze spotkań US Open zadziwił zaś, popijając spokojnie z puszki colę. W 1/8 finału z Bułgarem Grigorem Dimitrowem w jednym z gemów przegrywał 0:40 i uznał, że nie ma sensu dalej walczyć - zaczął schodzić z kortu przy serwisie rywala, odbijając byle jak piłkę na aut. 28-letni Francuz jako jedyny z ćwierćfinalistów nowojorskiego turnieju nie ma trenera. "To nie tak, że nie chcę mieć szkoleniowca, ale to niełatwe, by dobrze kogoś wyczuć. Nie jest także proste, by zrozumieć czasem moją osobowość" - przyznał. W podobnym tonie wypowiada się Gilles Simon. Tenisista ten przez pewien czas trenował z młodszym i mniej doświadczonym rodakiem. "Zrobiłem to, bo nie chciałem, by zmarnował się potencjał, jaki ma Gael. Jego wrogiem numer jeden nie jest rywal tylko problem z koncentracją" - podsumował Simon. Zwycięzca meczu między Monfilsem i Federerem zmierzy się w półfinale z rozstawionym z numerem szóstym Czechem Tomasem Berdychem lub Chorwatem Marinem Cilicem (14.). Drugą parę tworzą Japończyk Kei Nishikori (10.) i Serb Novak Djokovic (1.).