Zajmująca 58. miejsce w rankingu WTA Bencic nie przestraszyła się starszych i znacznie wyżej notowanych przeciwniczek. W trzeciej rundzie rozprawiła się z rozstawioną z numerem szóstym Niemką o polskich korzeniach Angelique Kerber, a następnie wyeliminowała Serbkę Jelenę Jankovic, turniejową "dziewiątkę". "Pierwszy mecz na korcie centralnym był przytłaczający. Wszystko wydawało mi się takie ogromne, ale potem już się przyzwyczaiłam" - mówiła dziennikarzom podekscytowana 17-latka. Jest najmłodszą ćwierćfinalistką US Open od... swojego roku urodzenia (1997), gdy dotarła tam jej słynna rodaczka Martina Hingis, która wówczas wygrała całą imprezę. Zawodniczki te - mimo sporej różnicy wieku - przyjaźnią się. Była liderka światowego rankingu jest jej mentorką, a Melanie Molitor (matka Hingis) w przeszłości ją trenowała. Bencic ma w dorobku triumf w juniorskich French Open i Wimbledonie. W Nowym Jorku debiutuje z kolei w seniorskiej rywalizacji wielkoszlemowej. Równie dobrze radzi sobie uczestniczący pierwszy raz w US Open Thiem. Sklasyfikowany na 45. pozycji wśród tenisistów Austriak w drugiej rundzie okazał się lepszy od rozstawionego z "11" Łotysza Ernestsa Gulbisa, z którym się przyjaźni i trenuje. Awans do 1/8 finału wywalczył po zwycięstwie nad Hiszpanem Feliciano Lopezem (19.). W pojedynku o ćwierćfinał zmierzy się z turniejową szóstką Czechem Tomasem Berdychem. Z kolei Bencic o "czwórkę" rywalizować będzie z inną rewelacją nowojorskiego turnieju - Shuai Peng. 28-letnia Chinka w drugiej fazie zmagań wyeliminowała rozstawioną z numerem czwartym Agnieszkę Radwańską. W pamięci kibiców zapisała się również Catherine Bellis. Co prawda 15-letnia Amerykanka zakończyła udział w turnieju na drugiej rundzie, ale w meczu otwarcia wygrała z finalistką tegorocznego Australian Open Słowaczką Dominiką Cibulkovą (12.). Notowana na 1208. miejscu w światowym rankingu młoda tenisistka obecnie walczy w juniorskich zmaganiach US Open i może liczyć na żywiołowy doping rodaków. Bellis, pokonując Cibulkovą, została najmłodszą zawodniczką w drugiej rundzie tej imprezy od 1996 roku (18 lat temu była nią Rosjanka Anna Kurnikowa). W tegorocznej edycji zawodów na Flushing Meadows drugą młodość przeżywa Mirjana Lucic-Baroni. 32-letnia Chorwatka (121. WTA) do turnieju głównego trafiła z kwalifikacji, a w trzeciej rundzie sprawiła dużą niespodziankę, eliminując wiceliderkę światowej listy Rumunkę Simonę Halep. Sama odpadła w 1/8 finału, ale miała powody do radości - to bowiem jej najlepszy wynik w Wielkim Szlemie od 1999 roku, gdy dotarła do półfinału Wimbledonu. Wcześniej odnosiła spore sukcesy w wieku juniorskim, wygrała wówczas m.in. właśnie US Open. Później na przeszkodzie w odnoszeniu kolejnych triumfów stanęły jej problemy zdrowotne. Z ich powodu zawiesiła karierę w latach 2003-08. "Po tak wielu latach znów tu wygrałam. Tak bardzo tego pragnęłam. Wszystkie dotychczasowe cierpienia były tego warte" - cieszyła się po meczu z Halep Lucic-Baroni.