W niedzielę z US Open pożegnał się faworyt Novak Djokovic. Serbski tenisista po przegranym gemie w meczu czwartej rundy z Pablo Careno Bustą odbił piłkę za siebie. Ta uderzyła w sędzię liniową, która po tym miała problemy z oddychaniem. Efektem zdarzenia było wykluczenie Serba z dalszej gry. "To było niezamierzone. Bardzo złe" - przyznał Djoko w mediach społecznościowych. Wcześniej został zdyskwalifikowany. "Innej decyzji być nie mogło. Gdyby taka zapadła, inni tenisiści mogliby uznać to za precedens i wykorzystywać w przyszłości. Otwarto by Puszkę Pandory" - uważa Matkowski. "Matka" przyznał, że zdarzało mu się w karierze rzucić rakietą lub ze złości wybić piłkę. Też był karany, finansowo do 1000 euro. Nigdy jednak nie zrobił czegoś podobnego do Djokovica. "Przepisy są jasne: jako zwodnicy odpowiadamy za wszystko, co robimy na korcie poza wymianą w trakcie gry. Nie jest ważne, czy Novak odbił piłkę z zamiarem czy przypadkiem. Uderzył sędzię i musiał być zdyskwalifikowany. Jeśli ktokolwiek broni Djoko, to nie czuje tego sportu. Nie czuje tenisa" - twierdzi wychowanek SKT Szczecin. Jego zdaniem, gdyby to był inny gracz, mniej znany, kara byłaby jeszcze bardziej dotkliwa. pż/ krys/