Rywal Majchrzaka w meczu otwarcia zmieniał się dwukrotnie. Pierwotnie 107. w rankingu ATP Polak miał spotkać się z rozstawionym z numerem 17. Benoit Paire'em. Okazało się jednak, że Francuz miał pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa i został wycofany z turnieju. Jego miejsce w niedzielę zajął więc pierwszy na liście rezerwowych Marcel Granollers, który jest 151. w rankingu ATP. Jak poinformowali jednak we wtorek organizatorzy, Hiszpan odmówił występu w grze pojedynczej, bo chce skupić się na deblu. Tym sposobem naprzeciw 24-letniego piotrkowianina stanął drugi na liście rezerwowych Escobedo. Będący rówieśnikiem Polaka Amerykanin nie jest zbyt znany szerszej publiczności. Zajmuje 185. miejsce na liście ATP i na co dzień głównie występuje w imprezach niższej rangi - challengerach. W Wielkim Szlemie zaś nigdy jeszcze nie przeszedł drugiej rundy. We wtorek jednak w pełni wykorzystał szansę, jaką dostał od losu, w czym nieco pomógł mu rywal. Majchrzak przed rozpoczęciem US Open miał na koncie tylko dwa występy w międzynarodowych imprezach w tym roku. Na początku stycznia nabawił się bowiem przeciążeniowego urazu miednicy, który wykluczył go z Australian Open. W związku z czekającą go rehabilitacją skorzystał wówczas z tzw. zamrożenia rankingu i wrócił do gry po półrocznej przerwie. Latem zaprezentował się w kilku turniejach krajowych, a potem poleciał do USA. W poprzedzającej wielkoszlemowe zmagania w Nowym Jorku imprezie ATP w tym samym mieście nie przeszedł kwalifikacji. W pierwszym secie wtorkowego meczu Polak dobrze pilnował własnego podania. Nie był jednak w stanie zanotować przełamania, bo serwis był atutem Escobedo. W tie-breaku błędy piotrkowianina okazały się kosztowne - rywal objął prowadzenie 4-1 i nie roztrwonił tej przewagi. Od drugiego seta to niżej notowany z tenisistów był stroną dominującą. Zapisał na swoim koncie pięć gemów z rzędu. Strata podania w siódmym gemie nie zaszkodziła mu w żaden sposób i pewnie objął prowadzenie w całym spotkaniu 2:0. Majchrzak na otwarcie kolejnej partii dwa razy wybronił się przed "breakiem" i przez pewien czas prowadził z zawodnikiem z USA walkę "gem za gem". Kluczowy okazał się ósmy gem, w którym przy własnym serwisie Polak nie zdobył nawet punktu. Zaczął od podwójnego błędu, a potem inicjatywę przejął reprezentant gospodarzy, który nieco później zwieńczył dzieło, kończąc całe spotkanie.