"Tak bardzo chciałabym wszystkim opowiedzieć, co tu naprawdę się dzieje. To jest odrażające i straszne, jak nas się traktuje" - powiedziała w wywiadzie dla "L'Equipe". Mladenovic należy do osób, które miały kontakt z Benoit Paire'em, u którego stwierdzono zakażenie koronawirusem i skreślono go z listy startowej jeszcze przed pierwszą rundą. To właśnie dlatego tenisistka musi zachować szczególne środki ostrożności i została objęta specjalnym nadzorem. "Odebrano nam wszystkie prawa. Nie możemy nigdzie się ruszać, jesteśmy zamknięci i obserwowani. Tracę swoją tożsamość. Jesteśmy traktowani jak przestępcy, mam wrażenie, że zostałam zamknięta w więzieniu. A do tego nie mamy nic do powiedzenia i tylko cierpimy" - opowiedziała 27-letnia zawodniczka. Mladenovic podkreśliła, że ona sama ma negatywne wyniki testów i nie jest chora, a mimo wszystko musi za każdym razem prosić o pozwolenie, jeśli chce gdziekolwiek wyjść. "Gdybym wiedziała, że to będzie w ten sposób wyglądało, nigdy bym się nie zdecydowała na przylot na ten turniej. Przez 40 minut grałam w karty z zawodnikiem, który najpierw miał pozytywny, a później negatywny wynik testu na zakażenie koronawirusem i nagle traktuje się mnie jak przestępcę" - mówiła rozczarowana. Mladenovic zakończyła już swój udział w US Open. W drugiej rundzie przegrała z Rosjanką Warwarą Graczewą 6:1, 6:7 (2-7), 0:6.