Znajdujący się na 89. miejscu w świecie, doświadczony i zaawansowany już wiekiem Włoch Andreas Seppi w pierwszej rundzie US Open stoczył długi i ciężki bój z Węgrem Martonem Fucsovicsem, którego pokonał dopiero po pięciu setach i to po piątym zakończonym tie-breakiem. W porównaniu z nim Polak miał łatwą przeprawę z Białorusinem Egorem Gerasimowem, w trzech dość szybkich setach. Można było więc zakładać, że to Włoch bardziej odczuwa trudy turnieju. Obaj gracze fundowali sobie od początku mocne wymiany piłek. Włoch wyglądał całkiem dobrze i nie odstawał od znacznie wyżej notowanego i rozstawionego w US Open zawodnika z Polski. Hubert Hurkacz potrafił jednak chwilami posłał tak dobry serwis, że Seppi niewiele miał do powiedzenia. Polak złamał serwis rywala na 4-2, kolejne gemy były już konsekwencją tego przełamania. Hurkacz wygrał pierwszego seta. US Open. Kłopoty Huberta Hurkacza Wygrana 6-2 chyba go jednak rozkojarzyła. Nieco nieuwagi, gra z błędami sprawiła, że przeciwnik wyszedł na prowadzenie 3-1, choć wcale nie grał wielkiego tenisa. Włoch uderzał jednak piłki bez rotacji, posyłał je tuż nad siatkę i zmuszał Huberta Hurkacza do błędów. Kłopoty się nasilały, Andreas Seppi nie oddawał pola i zdobywał punkty nie z serwisu, ale z gry. Wywoływał tym u Polaka spore zakłopotanie. Polski tenisista zachowywał jednak spokój. Niesamowita była wymiana z Seppim, broniąca piłki setowej przy 4-5 - długa, cierpliwa, z wyczuciem. Ja Hubert Hurkacz jeszcze wygrał, ale seta jednak przegrał. Co więcej, kolejnego także rozpoczął z dużymi problemami i szybko przegrywał 0-2. Ważny i trudny dla Polaka był zatem gem serwisowy przy tym stanie. Niewiele brakowało, aby najlepsza rakieta Polski przegrała i tę rozgrywkę. Na szczęście Hurkacz pozostał w grze. Andreas Seppi wyglądał bardzo dobrze, coraz lepiej i wykorzystywał rutynę do wygrywania sytuacyjnych piłek i kontroli kortu. Polak miał jednak w zanadrzu dobry serwis i nim wywalczał przewagę w gemach. Dopóki Włoch stosował najprostsze środki, wygrywał. Gdy zaczął kombinować, Hurkacz go dopadł na 3-3. Nic dziwnego, że gdy cierpliwy Seppi znów wyszedł na prowadzenie 5-3, spokojny zazwyczaj Hurkacz ze złości rzucił nawet rakietą. Włoch przy dobrym serwisie rozbił go jednak w końcówce trzeciego seta. Polak denerwował się coraz bardziej, chwilami rozmawiał sam z sobą. Dawno nie widzieliśmy Hurkacza tak poddenerwowanego. Nic dziwnego, przegrywał 1-2 w decydującej być może partii. Tu ważyły się losy dalszego uczestnictwa rozstawionego Polaka w US Open. Przy stanie 4-4 Hurkacz wziął się w garść i rozbił włoskiego rywala serwisem. To był okres świetnej gry Polaka, ale Włoch jakby się tym nie przejmował. Wyszedł obronną ręką z niemal przegranej już partii i doprowadził do tie-breaka.To była niesamowita wojna nerwów, w której Seppi prowadził 5-3. Hurkacz wyrównał, rywal popełnił podwójny błąd serwisowy. Doszło do walki na przewagi i takich zdarzeń, jak piłka spadająca za siatkę po zahaczeniu taśmy - na niekorzyść Hurkacza. Chwilę potem po tym nieszczęśliwym wydarzeniu Włoch zakończył mecz w czterech setach.