Jeszcze nigdy w ok. 140-letniej historii US Open nie zdarzyło się, aby żaden Amerykanin ani Amerykanka nie dotarli do ćwierćfinałów singla. Wcześniej w poniedziałek odpadli także Reilly Opelka oraz Shelby Rogers. Djoković miał duże problemy w pierwszym secie meczu z 20-letnim Brooksbym, który z dobrej strony pokazywał się także w drugiej partii, ale później przejął kontrolę nad rywalizacją z ambitnym lecz mniej doświadczonym Amerykaninem. "Początek nie był dla mnie udany. Nie jest łatwo wychodzić na kort i stawać naprzeciwko kogoś, kto nie ma nic do stracenia. To młody, utalentowany tenisista, który potrafi grać w sprytny sposób. Posiada wiele atutów, do tego dziś był bardzo zmotywowany. W trzecim i czwartym secie poczułem, że zacząłem dominować. Spodziewałem się, że będzie walka, i właśnie tak było" - podsumował Djoković. W kolejnej rundzie jego rywalem będzie rozstawiony z numerem szóstym Włoch Matteo Berrettini. Serb wcześniej w tym roku wygrał Australian Open, French Open i Wimbledon. Teraz jest o dziewięć setów od triumfu w finale w Nowym Jorku. Jeśli to mu się powiedzie, zostanie pierwszym zdobywcą Wielkiego Szlema od 1969 roku, kiedy dokonał tego Australijczyk Rod Laver. Triumf w US Open byłby zarazem jego 21. wielkoszlemowym zwycięstwem. Wówczas zostałby samodzielnym rekordzistą pod tym względem. Obecnie po 20 wygranych imprez tej najwyższej rangi mają również Hiszpan Rafael Nadal oraz Szwajcar Roger Federer. mm/ co/