Urodzona w niemieckim Ahaus tenisistka, zajmuje obecnie 229. miejsce w rankingu WTA. W stosunku do początku roku zaliczyła spory awans. Wtedy zajmowała 288. pozycję. Tuż przed świętami wielkanocnymi zagrała w Dubaju, występ zakończyła jednak już na pierwszej rundzie. - Przyczyną tego był trochę fakt, że przez ostatnie pół roku grałam w hali. W Zjednoczonych Emiratach Arabskich warunki były jednak nieco inne, słońce, wiatr. Mimo tego, że pojechałam tam pięć dni wcześniej, żeby się przygotować, to w tamtych warunkach nie mogłam się jakoś odnaleźć. Zabrakło trochę przygotowania do gry na kortach na zewnątrz. W Polsce na razie nie jest to możliwe, trenuję tylko w hali. Wcześniej w Moskwie i Kazaniu prawie każdy mecz zagrałam bardzo dobrze. Cieszę się tym bardziej, bo w stolicy Rosji nawierzchnia była naprawdę bardzo szybka, także obsada była świetna. Dzięki udanym występom podskoczyłam w rankingu. To daje mi nadzieję na grę eliminacjach do Roland Garrosa. Już teraz chciałabym grać w turniejach rangi WTA, ale jeszcze z tym dalszym moim rankingiem nie jest to możliwe. Dlatego też obrałam drogę, aby zdobywając punkty w zawodach ITF poprawiać swoją pozycję. Nie jest to łatwe. Poziom rywalizacji jest wysoki, niemal wszystkie zawodniczki są głodne gry po ubiegłorocznych perturbacjach - mówi nam Urszula Radwańska. Tenisistka nie kryje, że już wkrótce chciałaby występować w bardziej prestiżowych turniejach. - Zajmując w rankingu WTA około 170. pozycję można się łapać niemal do wszystkich eliminacji większych zawodów. Dla mnie ważne są też wielkie szlemy. Aby się do nich kwalifikować potrzebne jest miejsce w rankingu około 200. pozycji, choć to też może się zmieniać. Po meczach reprezentacji w Billie Jean King Cup mam nadzieję na udane występy w kolejnych turniejach ITF, już na nawierzchni ziemnej. Mam w planach udział w turnieju ITF 60 w Zagrzebiu. To będą ostatnie zawody, w których mogę zrobić punkty rankingowe mogące mi pomóc w eliminacjach do French Open. Potem wystąpię jeszcze we Francji, a kolejne plany będą już zależeć od pozycji w rankingu. Na pewno oczkiem w głowie jest dla mnie Wimbledon. Będę stawiała na sezon na trawie. Po cichu marzę także o udziale w igrzyskach olimpijskich w Tokio, ale będzie o to bardzo ciężko - przyznaje tenisistka. Powrót do kadry po sześciu latach Urszula Radwańska rozpoczyna w poniedziałek udział w zgrupowaniu reprezentacji Polski w Bytomiu przed czekającymi ją meczami z Brazylią w barażu Billie Jean King Cup. Stawką będzie udział w kwalifikacjach, a te mogą dać przepustkę do rywalizacji w turnieju finałowym elity. Niespełna 31-letnia zawodniczka zagra w kadrze po sześciu latach. - Bardzo się cieszę z powrotu do kadry i powołania od kapitana reprezentacji Dawida Celta. Bardzo tęskniłam za występami dla Polski. Reprezentowanie barw narodowych, gra z orzełkiem na piersi, to jest coś zupełnie innego i wyjątkowego. Dam z siebie sto procent, mam nadzieję, że będę mogła zagrać. Bardziej nastawiam się na mecze w singlu niż w deblu, bo dawno w nim nie grałam. Na pewno Brazylijek nie można lekceważyć, to jest tylko sport. Tym bardziej, że nie wiadomo, czy do Bytomia nie przyleci najlepsza zawodniczka wśród naszych rywalek Haddad Maia - mówi Radwańska. - Fajnie, że spotkanie rozgrywane będzie w naszym kraju, na twardej nawierzchni. Powinna nam ona sprzyjać i dać lekką przewagę. Żałuję jednak, że mecze odbędą się bez udziału publiczności. Uważam, że mamy bardzo silny skład i damy radę. Bardzo chciałybyśmy wygrać, a potem zwyciężyć w kwalifikacjach dających prawo gry w elicie. Pamiętam jak grałam razem z siostrą Agnieszką w dawnym Fed Cupie przeciwko Rosji. Wtedy do Krakowa przyleciała Maria Szarapowa. Takie spotkania zapamiętuje się na długo - dodaje. Trzeba zrozumieć Igę W reprezentacji Polski nie zagra najlepsza obecnie tenisistka Iga Świątek. Sklasyfikowana na 16. miejscu w rankingu WTA warszawianka powoli szykuje się już do startów na nawierzchni ziemnej. - Byłaby wielkim wsparciem dla drużyny, ale trzeba ją zrozumieć. Ma w tym roku inne priorytety, są igrzyska olimpijskie, ma sporo dużych imprez na głowie. Bardzo kibicuję Idze. Oglądałam jej wszystkie mecze na Roland Garros. Kibicuję też Hubertowi Hurkaczowi. Już jakiś czas temu, gdy był jeszcze w okolicach 150. miejsca w rankingu, podczas jednego z turniejów w Chinach, gdzie także grałam, zobaczyłam go na korcie na żywo i powiedziałam, że ma papiery na to, aby być w ścisłej światowej czołówce. I jak widać tak się stało. Sukcesy Igi i Huberta dają nam takiego "kopa" że my także możemy wygrywać duże turnieje - cieszy się młodsza z sióstr Radwańskich. Nowy trener przygotowania fizycznego Urszula Radwańska przyznaje, że nie zmarnowała czasu w pandemii. - Ciągle trenowałam. Niemal każdy dzień został przeze mnie dobrze przepracowany. No może za wyjątkiem pierwszych dni pandemii w marcu ubiegłego roku, kiedy niemal wszystko było zamknięte. Od lutego ubiegłego roku mam nowego trenera od przygotowania fizycznego, to Piotr Molasy. Właśnie z nim przepracowałam cały okres, który przygotował mnie do nowego sezonu. Pozostali członkowie mojego sztabu się nie zmienili. Głównym trenerem jest Piotr Gadomski, współpracuję także z psychologiem sportowym Michałem Dąbskim. Jestem zadowolona z pracy wszystkich tych osób, wyniki są dobre i nie zamierzam nic zmieniać - dodaje.