Reprezentanci Rosji i Białorusi zostali wykluczeni z tegorocznej edycji wielkoszlemowej imprezy suwerenną decyzją organizatorów. Bardzo nie spodobała się ona włodarzom światowego tenisa - władze WTA i ATP zdecydowały, że formą kary będzie wykrojenie Wimbledonu z rankingów. Dodatkowo, pierwsza z wymienionych federacji zdecydowała się na nałożenie kar w łącznej wysokości miliona dolarów. Druga wciąż nad tym pracuje i prawdopodobnie pójdzie jej śladem. Urodziła się w Moskwie. Może wygrać Wimbledon - Nie możemy zaakceptować tego, by sukces lub udział w Wimbledonie był wykorzystywany do czerpania korzyści przez machinę propagandy rosyjskiego reżimu - pisali organizatorzy Wimbledonu w komunikacie o wykluczeniu Rosjan i Białorusinów. Choć reprezentanci tych krajów nie pojawili się na Wyspach, w sobotę triumf w turnieju świętować może urodzona w Moskwie Jelena Rybakina, którą z Kazachstanem (krajem, dla którego występuje) łączą jedynie związki formalne. 23-latka mieszka w stolicy Rosji, obywatelami tego kraju są również jej rodzice. Na reprezentowanie innego państwa zdecydowała się po tym, gdy tamtejsza federacja zaoferowała jej wsparcie w zamian za występy po kazachską flagą. To, że została dopuszczona do rywalizacji wielu uważa za sporą kontrowersję. Określenie "ironia", użyte przez dziennikarza "Recordu", Jose Morgado jest jednym z łagodniejszych. Co o sprawie sądzi sama zainteresowana? Podczas konferencji prasowej po półfinałowym meczu z Simoną Halep starała się odciąć od powiązań z Rosją. - Od dawna gram dla Kazachstanu. Zaufali mi, bardzo się cieszę, że mogę to robić. Występowałam w barwach tego państwa między innymi na igrzyskach. Owszem, urodziłam się w Rosji, ale nie spędzam w tym kraju czasu. Trenuję na Słowacji, w Dubaju, często podróżuję - tłumaczyła. Finałową rywalką Rybakiny będzie Tunezyjka, Ons Jabeur. W drugim meczu półfinałowym pokonała ona Niemkę, Tatjanę Marię 6:2, 3:6, 6:1.