Upał w Wuhanie już zbiera żniwo. Dwa sety wystarczyły. Pierwsza rozstawiona za burtą
WTA 1000 Wuhan ma tę samą rangę co zakończony w niedzielę turniej w Pekinie, ale jest imprezą z mniejszą drabinką. Rozstawionych zostało 16 zawodniczek, ale tylko osiem zwolniono z gry w pierwszej rundzie. W tym naszą Igę Świątek. I już po pierwszych spotkaniach wiadomo, że nie wszystkie panie uprzywilejowane w losowaniu będą mogły wystąpić w 1/16 finału. Ponad 30-stopniowy upał sprawił, że mecze przerwano. Tyle że ten z udziałem Diany Sznajder udało się sprawnie dokończyć, choć Rosjanka finiszowała z kontuzją łydki.

33 stopnie Celsjusza, a odczuwalne 39 stopni, słońce, spora wilgotność - w takich warunkach panie zaczynały zmagania w głównej drabince WTA 1000 w Wuhanie. Już ostatnim w tym roku turnieju tej rangi, który może mieć kluczowe znaczenie w walce o pozycję światowej jedynki w 2025 roku. To już ostatnia szansa dla Igi Świątek by zachować możliwość dogonienia w rankingu Aryny Sabalenki w finałowych zmaganiach sezonu w Rijadzie.
Nic więc dziwnego, że w takich warunkach mecze są skrajnie wyczerpujące dla tenisistek. Dajana Jastremska skreczowała w trzecim secie pojedynku z weteranką Laurą Siegemund, problemy w starciu z Kateřiną Siniakovą miała Diana Sznajder. Rozstawiona tu z numerem 15, ale przecież w maju mocno pukająca do najlepszej dziesiątki świata.
WTA Wuhan. Diana Sznajder kontra Kateřina Siniaková w pierwszej rundzie ostatniego tysięcznika. W segmencie Amandy Anisimovej
Czeszka i Rosjanka mierzyły się ze sobą na początku roku w Adelajdzie, wtedy Kateřina też skutecznie przebijała się przez kwalifikacje. Sznajder wygrała pierwszego seta 6:3, drugiego przegrała do zera, by decydującego... wygrać 6:0. Rzadka to sytuacja, ale świadcząca też o stylu gry 21-latki z Moskwy, często ryzykującej, ale i potrafiącej przegrać mecz w sferze mentalnej. Z Igą Świątek w Madrycie też przegrała otwierającą partię 0:6, by drugą wygrać 7:6.

Jeszcze w sierpniu Rosjanka wygrała turniej WTA 500 w Monterrey, później twarde korty przyniosły jej serię rozczarowujących wyników. Nie tylko w singlu, ale i w deblu, gdzie przecież z Mirrą Andriejewą odnosiły spore sukcesy.
Siniaková dość szybko odskoczyła na 4:1, miała w zapasie dwa przełamania. Sznajder zaczęła bardziej ryzykować, odrobiła straty i... znów została przełamana. Tym razem Czeszka nie pokpiła sprawy, domknęła seta, wygrała go 6:4.
W drugim zaś przełamała Rosjankę już w gemie otwarcia, za moment podwyższyła na 2:0, choć Diana miała dwa break pointy. To była pierwsza sytuacja w meczu, że serwującej udało się wyjść z takiego stanu. I zarazem... ostatnie możliwości do przełamania.
Gdy Sznajder wygrała swojego pierwszego gema w meczu, spotkanie zostało przerwane. Podobnie jak i wszystkie inne mecze w Wuhanie, z uwagi na zbyt wysoką temperaturę. Tyle że kort centralny ma dech, sędzia Julia Ignaczenko zarządziła jego zasunięcie. A Sznajder... poprosiła o przerwę medyczną. Była w stanie kontynuować grę, choć po kolejnym gemie na jej łydce pojawił się solidny opatrunek.
Nie była już jednak w stanie odwrócić losów meczu, przegrała 4:6, 4:6. I po raz trzeci w czterech ostatnich turniejach odpadła już po pierwszym pojedynku.













