Pod koniec stycznia MKOl ogłosił możliwość powrotu rosyjskich i białoruskich sportowców do rywalizacji olimpijskiej, bez możliwości używania barw narodowych. Wówczas jednymi z pierwszych krajów, które zdecydowały się wspomnieć o bojkocie imprezy, były Litwa i Estonia. Oba państwa aktualnie łagodzą swoje stanowisko, twierdząc, że "byłaby to woda na młyn dla Putina". Wcześniej Komitet Olimpijski odpierał wszelkie zarzuty Ukrainy, uważając je za zniesławiające, deklarując także, że wszelkie próby bojkotu zostaną potraktowane jako złamanie Karty Olimpijskiej. Dość niespodziewanie, swoje poparcie dla udziału sportowców z Rosji i Białorusi w igrzyskach, w rozmowie z "Big Tennis of Ukraine" wygłosił ukraiński tenisista - Oleg Prihodko, który zajmuje aktualnie 438. miejsce w rankingu ATP. "Grałem kilka razy z Rosjaninem, ponieważ jest moim przyjacielem. Narodowość nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Moim zdaniem człowiek powinien być oceniany za swoje czyny, a nie za narodowość" - powiedział Prihodko - cytowany przez "Sport.pl" - w rozmowie z "Big Tennis of Ukraine". Prihodko staje po stronie rosyjskich sportowców: Należy im dać szansę na sukces 25-latek zaznaczył również, że jego zdaniem Rosjanie i Białorusini nie powinni być pozbawieni możliwości spełniania marzenia, jakim dla każdego sportowca jest udział w igrzyskach. Tym bardziej że dla wielu może być to jedyna okazja w życiu. "Kompletnie nie rozumiem usunięcia sportowców z Białorusi i Rosji z igrzysk olimpijskich. Doskonale wiem, że dla wszystkich zawodników jest to marzenie, do którego spełnienia dążyli przez całe życie. Należy dać im szansę na sukces. Dla większości, są to jedyne igrzyska w życiu. (...) Sport powinien łączyć ludzi - dodał. Jego zdaniem takie stawianie sprawy jedynie podsyca konflikt, a on sam nie zastosował się do zaleceń, by nie rywalizować z Rosjanami, jakie zostały wydane przez Federację Narodową Ukrainy. Co więcej, podkreślił, że nie jest zainteresowany występami w barwach reprezentacji. "Takie potępienie sportowców jeszcze bardziej podsyca konflikt. (...) Mam wielu przyjaciół z Rosji i Białorusi, moja dziewczyna jest z Rosji. (...) Dlatego nie sądzę, że popełniłem jakiś straszny czyn. Federacja Ukraińska zaprosiła mnie na mecz Pucharu Davisa przeciwko Węgrom w zeszłym roku, a nawet zaoferowała mi pieniądze. Nie chciałem grać, ponieważ ich wypowiedzi były dla mnie, nie do przyjęcia. (...) Nie mam więc planów gry w reprezentacji - zakończył.