Ukraińska tenisistka bohaterką turnieju w Polsce. Później tak mówiła o kibicach
Za nami rywalizacja w turnieju Bille Jean King w Radomiu. Awans wywalczyła reprezentacja Ukrainy z Eliną Switoliną na czele. Ta zdobyła decydujący punkt i wraz z drużyną zaczęła się cieszyć. Nie zabrakło także słowa o Polsce. Tenisistka pochwaliła atmosferę w Radomiu. - Miałam wrażenie, jakbyśmy grali w Kijowie, Charkowie czy Odessie - zdradziła.

Bez Igi Świątek i Magdaleny Fręch podczas BJK Cup musiała sobie radzić reprezentacja Polski. Po ogromnej walce niestety nie udało się wywalczyć awansu do finałowego etapu turnieju. Ten padł łupem Ukrainy, która pewnie pokonała Polskę, a następnie przystąpiła do rywalizacji ze Szwajcarią.
Ta rozpoczęła się nieco sensacyjnie. Marta Kostiuk (25. w rankingu WTA) niespodziewanie przegrała 4:6, 6:7 z Celine Naef (178. w rankingu WTA). Sytuacja ta sprawiła, że Ukrainki nie były pewne awansu. Następnie na korcie pojawiła się wyżej klasyfikowana w WTA (18. miejsce) Elina Switolina, której rywalką była Jil Teichmann (96. WTA). Do przypieczętowania zwycięstwa w tym turnieju 30-latka potrzebowała zaledwie jednego seta. Wygrała jednak dwa 6:4, 6:2 i mogła świętować kwalifikację do finałów BJK Cup.
Switolina przyznała, że nawet nie była świadoma, że potrzebuję zwycięstwa w jednym secie. Od początku do końca była skoncentrowana, aby wygrać cały mecz, a nie skupić się tylko na jednej partii.
- Szczerze mówiąc, nie wiedziałam, że muszę wygrać tylko seta. Myślałam, że muszę wygrać mecz, żebyśmy mogły dostać się do finału. Dziś nie było nam łatwo po pierwszym meczu, ale czułam, że mamy dobrego ducha walki. Czy odczuwałam dodatkową presję po porażce Marty? Oczywiście, chciałabym, żeby nasza drużyna wygrała każdy mecz. Nie mogę powiedzieć, że się nie martwiłam. Oczywiście, że były nerwy - zdradziła po meczu.
Switolina przypieczętowała awans, a potem takie słowa. "Dużo wsparcia"
Dodatkową motywacją do dobrej gry dla Ukrainek była obecność sporej ilości kibiców z Ukrainy. Na trybunach pojawiło się naprawdę wiele flag, które miały dodać zawodniczkom wsparcia. 30-latka nie przeszła wokół tego obojętnie i porównała atmosferę w Polsce do tej, gdy grała w Ukrainie.
- Atmosfera dzisiaj była wyjątkowa. Było tak wielu Ukraińców, tak dużo wsparcia, to było po prostu niesamowite. Miałam wrażenie, jakbyśmy grali w Kijowie, Charkowie czy Odessie. Przeżyłam niesamowite wrażenie, dosłownie dostałam gęsiej skórki. Pamiętam mecze, które grałyśmy u siebie. Bardzo mi brakuje tego wsparcia, więc cieszę się, że udało mi się wygrać i że nasza drużyna jest w finale - powiedziała Switolina.
Finały Bille Jean Cup odbędą się między 16, a 21 września w Shenzhen. Niestety nie zobaczymy tam Polek. Wystąpią tam zwyciężczynie sześciu turniejów kwalifikacyjnych, broniące tytułu Włoszki oraz Chinki, czyli organizatorki imprezy.