Aryna Sabalenka sezon 2024 rozpoczęła wybitnie i to wciąż może być zbyt delikatne określenie formy, którą prezentowała podczas Australian Open 2024. W Melbourne Białorusinka nie tyle nie miała sobie równych, co wręcz nie miała nawet takiej rywalki, która mogłaby sprawić jej jakąkolwiek trudność. Sabalenka przez kolejne rundy imprezy w Melbourne szła, jak burza, której absolutnie nikt i nic nie było w stanie w żaden sposób zatrzymać. Ostatecznie 25-latka obroniła tytuł sprzed roku. Fantastyczne Australian Open i zapaść Sabalenki Mogłoby się wydawać, że najtrudniejsze już za wiceliderką światowego rankingu i znów rozpocznie pogoń za Igą Świątek w rankingu. Nic takiego się jednak nie wydarzyło. Wszystko, co wydarzyło się po Australian Open jest dla Sabalenki jednym wielkim rozczarowaniem. Najpierw przegrała w drugiej rundzie turnieju WTA 1000 w Dubaju, gdzie lepsza okazała się Dona Vekić, następnie zagrała tylko dwa mecze więcej podczas równie prestiżowego kalifornijskiego Indian Wells. Równie słabo, a nawet gorzej było podczas imprezy WTA 1000 w Miami. Tam poza rywalkami musiała mierzyć się także z prywatnymi problemami. Chwilę przed rozpoczęciem turnieju zmarł bowiem jej partner Konstantin Kołcow. Tak naprawdę do ostatnich chwil czekaliśmy na to, jaka będzie decyzja Białorusinki. Rezygnacja z występu przed amerykańską publiką z pewnością nikogo by bowiem nie zdziwiła w obliczu tak potwornej tragedii. Sabalenka zdecydowała jednak, że na kortach w Miami się pojawi, ale nie będzie obecna na konferencjach prasowych. W drugiej rundzie na swoje otwarcie turnieju Sabalenka zmierzyła się ze swoją przyjaciółką z kortów Paulą Badosą. Hiszpance nie dała większych szans i odprawiła ją do domu. W trzeciej rundzie na Sabalenkę czekało już zdecydowanie większe wyzwanie. Po drugiej stronie siatki stała bowiem 36. tenisistka świata Anhelina Kalinina. Jasne było, że Ukrainka powinna postawić zdecydowanie trudniejsze warunki i tak też się faktycznie stało, ale raczej nikt nie spodziewał się odpadnięcia Białorusinki. Niepohamowana wściekłość Aryny Sabalenki Po pierwszym secie taka wizja stała się jednak realna, bo 25-latka musiała gonić wynik. Drugą partię wygrała bardzo pewnie - do jednego i wynik meczu był sprawą całkowicie otwartą. Mogłoby się wydawać, że dzięki doświadczeniu Sabalenka powinna wygrać trzeciego seta. Nic takiego się jednak nie wydarzyło. Po zaledwie trzech gemach to Ukrainka prowadziła 3:0 i Białorusinka była bardzo daleko od wygranej, co zaowocowało tym, że kompletnie puściły jej nerwy. - Idź stąd. Ty głupku! Idź w pi**u - rzuciła w złości, ale bez wyraźnego adresata. Na tym się jednak nie zakończyło. Dostała oczywiście ostrzeżenie od sędziny i po chwili rzuciła w eter. - Pi***** się, ku**a - wykrzyczała po rosyjsku. Po tym wydarzeniu Ukrainka prowadziła już 4:0 i widziała wygraną na wyciągnięcie ręki. Ostatecznie to właśnie niżej notowana rywalka zwyciężyła w tym spotkaniu, wygrywając ostatniego seta do jednego, a Sabalenka na koniec zniszczyła we wściekłości jeszcze swoją rakietę.