Udany rewanż w finale Fritza z Alcarazem. A Sinner z szansą na odrobienie strat
Carlos Alcaraz w półtorej godziny pokonał Taylora Fritza 6:4, 6:4 w finale turnieju ATP 500 w Tokio. Pierwszy set potrwał 44 minuty, a drugi 48. To ósmy tytuł w tym sezonie dla Hiszpana. Dziennik "AS" pisze wprost: "to najlepszy moment w jego karierze". Po 9 dniach "Carlitos" wziął rewanż na Amerykaninie za porażkę w Laver Cup (2:6, 3:6), która oznaczała przerwanie 13-meczowej passy zwycięstw.

Tym samym Alcaraz poprawił bilans starć bezpośrednich z Fritzem na 4-1. Początek był dla Amerykanina obiecujący, podtrzymał serwis i już w 2. gemie wypracował break pointa. Nie zamienił go jednak na przełamanie. Zaraz siły się wyrównały, to Hiszpan miał 40:0 i zarazem trzy szanse na wywalczenie zaliczki. Gdy było 4:4 bez breaków, zaczynało pachnieć tie-breakiem, ale z pewnością wielu kibiców miało z tyłu głowy, że zawodnik urodzony w kalifornijskim San Diego może zawieść w kluczowym momencie. Tak też się stało, przegrał podanie, a następnie nie uratował się na returnie. Zwycięzca tegorocznego Rolanda Garrosa i US Open wyszedł na prowadzenie w całym meczu.
Jak zwykle był efektowny - w czwartym gemie posłał pięknego loba, a w ósmym zachwycił publiczność ostrym bekhendem.
ATP 500 w Tokio: Carlos Alcaraz z tytułem. Fritz przegrał z rywalem i problemem zdrowotnym
Druga partia nie przyniosła takiego napięcia. Fritz poprosił o przerwę medyczną, niebawem zabandażowano mu udo, wyraźnie stracił na mobilności. Przegrał swojego pierwszego i trzeciego gema serwisowego, w obu przypadkach nawet nie po grze na przewagi, tylko do 30. Hiszpan trzymał się dobrze i niebawem na tablicy wyników pojawiło się 5:1. Amerykanin dwukrotnie podawał, by pozostać w meczu, pierwszy raz nawet przełamał wyżej notowanego rywala.
Strata była już jednak za duża, by odwrócić losy finału. 10. gem był chwilą prawdy - albo końcowy triumf "Carlitosa", albo przełamanie na 5:5. Ręka Alcaraza nie zadrżała, wręcz przeciwnie, ostatnią piłkę skończył on ładnym skrótem. Sięgnął po 8. tytuł w tym sezonie, W XXI wieku tylko pięciu tenisistów zdołało zdobyć tyle w jednym roku: Roger Federer, Rafael Nadal, Novak Djoković, Andy Murray i Jannik Sinner.
Włoch z kolei gra teraz w innej "pięćsetce" - w China Open, więc na chwilę ich drogi się rozeszły. To zmiana w porównaniu z zeszłym rokiem, wtedy zagrali ze sobą o puchar. Jak to w ich starciach bywa, emocji nie zabrakło. Alcaraz dokonał remontady po przegraniu pierwszego seta w tie-breaku.
Sinner jest w niezłej formie, pokonał właśnie w półfinale Alexa de Minaura 6:3, 4:6, 6:2. O trofeum zagra z Learnerem Tienem, który po raz drugi w karierze skonfrontował się z Daniiłem Miedwiediewem. Amerykanin powtórzył wyczyn ze stycznia z Australian Open, znowu wyrzucił Rosjanina za burtę.
Dla Alcaraza to 24. triumf w karierze (w tym 9. na kortach twardych). Lider rankingu przenosi się teraz do Szanghaju, pierwsze spotkanie rozegra w piątek lub sobotę. To "tysięcznik", więc w stawce będą największe gwiazdy touru.











