Tytuł WTA 1000 i zapaść, teraz klęska w Wuhanie. Triumf finałowej rywalki Świątek
W przeciwieństwie do rywalizacji w Pekinie, w WTA 1000 Wuhan Open drabinka głównych zmagań jest mniejsza, mniej tenisistek może też liczyć na rozstawienie. A to powoduje, że już w pierwszej rundzie zaplanowano kilka hitowych pojedynków, które np. w US Open byłyby możliwe dopiero na dalszym etapie. Jedno z nich już się odbyło - starcie Jekateriny Aleksandrowej z Victorią Mboko kończyło dzień na korcie centralnym. I było zaskakująco jednostronne.

Osiem najwyżej rozstawionych tenisistek w Wuhanie rozpocznie zmagania od drugiej rundy, tego przywileju nie miała więc ostatecznie Jekaterina Aleksandrowa, która okazała się tą pierwszą pod kreską, mimo "dziewiątki" w turniejowej drabince.
Mało tego - dopadł ją podwójny pech, bo mogła przecież trafić w pierwszej rundzie na rywalkę z kwalifikacji, czwartej czy piątej dziesiątki rankingu, a wylosowała rewelację z Montrealu - Victorię Mboko. 19-letnia Kanadyjka w swoim kraju odniosła życiowy sukces, triumfowała w turnieju WTA 1000, w którym grały przecież m.in. Iga Świątek, Coco Gauff czy Jessica Pegula. Ona zaś okazała się najlepsza, pokonała po drodze cztery wielkoszlemowe mistrzynie: Sofię Kenin, Gaull, Jelenę Rybakinę i Naomi Osakę.
I ten finałowy triumf z podopieczną Tomasza Wiktorowskiego był jej ostatnim sukcesem. Za 30 godzin miną równe dwa miesiące od tamtego spotkania, a Mboko wciąż nie wygrała spotkania. Z Cincinnati się wycofała, w US Open przegrała od razu z Barborą Krejcikovą, w Pekinie - z Anastazją Potapową. A teraz wpadła na będącą w świetnej formie w Seulu Jekaterinę Aleksandrową.
WTA 1000 Wuhan. Hit pierwszej rundy dla finalistki z Monterrey i Seulu. Jekaterina Aleksandrowa grała z Victorią Mboko
Niespełna 31-letnia Rosjanka przeżywa swój najlepszy okres w karierze - po dwóch finałach WTA 500 (Monterrey i Seul) awansowała na 11. miejsce w rankingu WTA, w tym tygodniu ma ogromne szanse wskoczenia do TOP 10, pierwszy raz w karierze. Byłaby już w niej, gdyby nie porażka z Igą Świątek w finale w Korei, mimo że wysoko prowadziła i dwukrotnie tylko dwóch punktów brakowało jej do pełni sukcesu. Teraz zaś wycofanie ze zmagań Qinwen Zheng sprawiło, że w rankingu "na żywo" jest właśnie dziesiąta.
I ma realne szanse utrzymać tę pozycję.

W Pekinie Rosjanka od razu wpadła na Barbarę Krejcikovą - i przegrała z Czeszką 5:7, 2:6. Była przygaszona, zmęczona.
W Wuhanie Aleksandrowa trafiła też na mocną rywalkę, bo taką jest Mboko, ale jeszcze bardzo nieregularną. Rosjanka postawiła na mocny serwis - dość często przytrafiały jej się podwójne błędy, ale bilans zysków i strat był zdecydowanie korzystny. Większe znaczenie miało to, że radziła sobie na returnie.
Pierwszego seta Rosjanka wygrała 6:3, ale wynik jest trochę mylący. Prowadziła już 5:0, dwukrotnie przełamała młodą Kanadyjkę, po bardzo długich gemach. Mboko zdołała się nieco podnieść, ale nie na tyle, by odrobić całe straty.
A druga partia miała zresztą bardzo podobny przebieg, choć bez takiej pogoni 19-latki. Mboko wygrała pierwszego gema, później pięć przegrała. A w końcu i całe spotkanie - 3:6, 2:6. Przełamania swojej serii porażek będzie więc musiała szukać w przyszłym tygodniu w Ningbo, ewentualnie za dwa tygodnie - w Tokio.
Aleksandrową zaś czeka w środę kolejny pojedynek: z Emmą Raducanu lub Ann Li.












