Urszula Radwańska niemal zawsze była w cieniu swojej trochę starszej i bardziej znanej siostry. Choć przecież jako juniorka spisywała się fenomenalnie, wygrywała Wielkie Szlemy, także w grze podwójnej. W maju 2007 roku obie siostry, 18-letnia już Agnieszka i 16-letnia jeszcze wtedy Urszula, poleciały na turniej WTA do Stambułu, wtedy mający pulę nagród 200 tys. dolarów, odpowiadający dzisiejszemu WTA 250. I wygrały go w fenomenalny sposób, w drodze po główne trofeum straciły tylko 11 gemów. W finale rozbiły 6:1, 6:3 Sanię Mirzę i Latishę Chan, wtedy występującą pod nazwiskiem Chan Yung-jan. Obie rywalki w późniejszych latach zanotowały triumfy w grze podwójnej w Wielkich Szlemach, obie też przewodziły światowej liście deblistek. Zaskakująca decyzja Urszuli Radwańskiej. Pierwszy taki występ w tym roku Młodsza z sióstr Radwańskich nie grała później zbyt często w deblu, co najwyżej kilka razy w roku. Po igrzyskach w Londynie przestała w ogóle - na długie lata. Wróciła do tej specjalności dopiero dziewięć lat później w zawodach w Charleston, z Aleksandrą Krunić. Ostatnio zaś - jesienią zeszłego roku w turnieju ITF w Toronto. Dlatego tak dużym zaskoczeniem było to, że Radwańska podjęła się wyzwania i stanęła do rywalizacji w deblu na Korsyce. W turnieju rangi ITF W50+H, do którego zmagań singlowych dostała wcześniej dziką kartę. Indywidualnie długo jednak nie pograła - przegrała już pierwsze starcie z Francuzką Julie Belgraver, choć na swoje konto zapisała pierwszego seta (6:4). W kolejnych dwóch była już jednak słabsza (1:6, 3:6). I co ciekawe, dziś zrewanżowała się jej w deblu. Urszula Radwańska i Valentina Ryser w finale w Calvi. Dwa sety pod ich kontrolą Radwańska stworzyła duet ze Szwajcarią Valentiną Ryser, zawodniczką z trzeciej setki singlowego rankingu, która tydzień temu była rezerwową w meczu Polski ze Szwajcarią w eliminacjach Billie Jean King Cup. Swój pierwszy mecz zagrały we wtorek, na kolejny czekały aż do dzisiaj. Rywalkami były już wspomniana Belgraver oraz Marie Weckerle z Luksemburga. I długo ten mecz był bardzo zacięty, obie strony pilnowały swoich gemów serwisowych. Wreszcie przy stanie 4:4 doświadczona Polka, wraz z Ryser, zdołał wywalczyć breaka - to uż była olbrzymia zaliczka. Tylko po to, by... zaraz ją stracić. Ostatnie słowo należało do nich, przy stanie 6:5 doszło do równowagi, jedna akcja decydowała, czy seta zakończy tie-break, czy też duet Radwańska/Ryser będzie prowadził. Wygrała ta druga opcja. Druga partia zaczęła się idealnie dla Polki i Szwajcarki - od razu przełamały przeciwniczki, a później jeszcze raz - na 4:1. Miały więc spory zapas, połowę z niego przeciwniczki zdołały odrobić. Już przy wyniku 5:3 Radwańska i Ryser miały dwa piłki meczowe, wtedy nie udało się starcia zakończyć. Ale w kolejnym gemie - już tak. Radwańska awansowała więc do do finału, pierwszy raz w deblu od maja 2012 roku. Wtedy grała go we Francji w Cagnes-sur-Mer, z Rosjanką Aleksandrą Panową. I też wygrała 71 minut finału. Drugi tytuł dla doświadczonej Polki po... 17 latach przerwy Jeszcze w piątek zdecydowano się na rozegranie starcia finałowego - rywalkami Polki i Szwajcarki był duet Sarah Beth Grey/Amandine Hesse (Wielka Brytania/Francja). Z tą pierwszą Ryser... wygrała też dzisiaj w ćwierćfinale singla. I to spotkanie było jeszcze bardziej jednostronne, na to wskazuje wynik. Choć nie do końca, bo rywalki miały aż osiem szans na przełamanie serwisu Radwańskiej i Ryser, a nie dokonały tej sztuki ani razu. Za to była reprezentantka Polski i jej deblowa partnerka - trzykrotnie w dziewięciu próbach. Mecz potrwał 71 minut, zakończył się wynikiem 6:3, 6:2. Z Korsyki Radwańska przenosi się do Gruzji - tam wystąpi w dwóch kolejnych tygodniach w zawodach ITF W50. Turniej ITF W50+H w Calvi (korty twarde). Półfinał Urszula Radwańska/Valentina Ryser (Polska/Szwajcaria) - Julie Belgraver/Marie Weckerle (Francja/Luksemburg) 7:5, 6:4. Turniej ITF W50+H w Calvi (korty twarde). Finał Urszula Radwańska/Valentina Ryser (Polska/Szwajcaria) - Sarah Beth Grey/Amandine Hesse (Wielka Brytania/Francja) 6:3, 6:2.