Hurkacz tydzień temu rywalizował w Rotterdamie i tam miał pecha. Na otwarcie trafił na rozstawionego z "dwójką" Greka Stefanosa Tsitsipasa i przegrał w trzech setach. Teraz los bardziej się uśmiechnął do wrocławianina - jego rywalem był Hoang, który znalazł się w głównej drabince tylko dzięki przyznanej przez organizatorów tzw. dzikiej karcie. Zajmujący 129. miejsce na światowej liście Francuz w pierwszym secie był w stanie prowadzić wyrównaną walkę ze sklasyfikowanym o 100 pozycji wyżej Polakiem do stanu 4:4. Przesądzające okazało się przełamanie, które Hurkacz zanotował w dziewiątym gemie. W drugiej partii już pewnie wypunktował przeciwnika. Był to drugi w karierze pojedynek 23-letniego Hurkacza ze starszym o dwa lata reprezentantem gospodarzy. Dwa lata temu w challengerze w Brześciu również on był górą. W drugiej rundzie wrocławianin zmierzy się z Kanadyjczykiem Vaskiem Pospisilem lub Finem Emilem Ruusuvuorim. Pierwszy dostał się do głównej drabinki dzięki tzw. zamrożonemu rankingowi, a drugi jako tzw. szczęśliwy przegrany. Hurkacz w Marsylii wystąpi również w deblu. Jego partnerem będzie Francuz Gilles Simon, a w pierwszej rundzie zagrają z rozstawionymi z "czwórką" Austriakiem Jurgenem Melzerem i Francuzem Edouardem Rogerem-Vasselinem. Zawodnik z Wrocławia jako jedyny Polak zgłosił się do tej imprezy. Wynik meczu 1. rundy gry pojedynczej: Hubert Hurkacz (Polska, 8) - Antoine Hoang (Francja) 6:4, 6:1