Partner merytoryczny: Eleven Sports

Porażka turniejowej "1" u progu Australian Open. Triumf rodaczki, 6:1 na koniec

Już jutro, 12 stycznia rozpocznie się rywalizacja w głównej drabince Australian Open. Tymczasem na kilkanaście godzin przed startem wielkoszlemowej rywalizacji zakończono finał dużej imprezy WTA. W zmaganiach rangi "500" w Adelajdzie triumfowała Madison Keys. Amerykanka pokonała w decydującym starciu Jessikę Pegulę 6:3, 4:6, 6:1. Finalistka US Open 2024 była rozstawiona z "1", ale w spotkaniu o tytuł musiała uznać wyższość swojej przyjaciółki, u której była na weselu kilka tygodni temu.

Madison Keys pokonała Jessie Pegulę w finale WTA 500 w Adelajdzie
Madison Keys pokonała Jessie Pegulę w finale WTA 500 w Adelajdzie/Mike Stobe / GETTY IMAGES NORTH AMERICA / Getty Images via AFP/AFP

W turnieju rangi WTA 500 bezpośrednio poprzedzającym Australian Open otrzymaliśmy finał z udziałem dwóch Amerykanek. Rozstawiona z "1" Jessica Pegula zmierzyła się z Madison Keys. Jeszcze kilka tygodni temu obie bawiły się ze sobą na weselu u niżej notowanej tenisistki z USA. Zdjęcia z uczty obiegły sieć za pośrednictwem mediów społecznościowych. Jedną z fotografii podzieliła się sama finalistka US Open 2024.

Zmagania w Adelajdzie były pierwszym turniejem dla Jessie w tym sezonie (wcześniej wycofała się z gry w Brisbane). I od razu udało jej się dotrzeć do decydującego starcia o trofeum, pokonując po drodze Marię Sakkari, Ashlyn Krueger i Julię Putincewą. Dla Keys były to już drugie rozgrywki w obecnej kampanii. Podczas WTA 250 w Auckland zakończyła grę na ćwierćfinale po tym, jak pokonała ją Clara Tauson. W trakcie imprezy wyższej rangi okazała się już jednak skuteczniejsza. Na tyle, że zdołała ograć także swoją przyjaciółkę rozstawioną z "1".

Madison Keys triumfatorką WTA 500 w Adelajdzie. Jessica Pegula pokonana w finale

Niżej notowana z Amerykanek rozpoczęła mecz doskonale. Już na otwarcie przełamała Pegulę za czwartą okazją, a potem utrzymała własne podanie do zera. W kolejnych minutach Jessica odrobiła jednak stratę breaka i w pewnym momencie to ona znalazła się na prowadzeniu 3:2. To nie był jednak ostateczny zwrot akcji w pierwszym secie. Końcówka partii została całkowicie zdominowana przez Madison. W czterech gemach wygrała aż 16 akcji, podczas gdy rywalka zdobyła zaledwie 4 punkty. To zaowocowało triumfem Keys 6:3 w premierowej odsłonie pojedynku.

Na początku drugiego seta nastąpiła dominacja turniejowej "1". W pewnym momencie Madison zaczęła narzekać na swoje zdrowie. Po tym, jak doszło do podwójnego przełamania i Jessica wyszła na prowadzenie 3:0, niżej notowana Amerykanka poprosiła o przerwę medyczną. Początkowo nie do końca było wiadomo, co jej dolega. Udzielono jej pomocy poza kortem, a gdy na niego wróciła, dało się zauważyć solidny bandaż na lewym udzie. Pegula wytrzymała ciśnienie po kilkuminutowej przerwie i utrzymała swój serwis.

Z czasem Keys zaczęła jednak wracać na swój wysoki poziom. Ruszyła w pogoń za Pegulą. Przełamała ją w szóstym gemie, a potem obroniła break pointa i złapała kontakt, dochodząc do rezultatu 3:4 z własnej perspektywy. W ósmym gemie doprowadziła do stanu równowagi, ale końcówka gema należała do Jessie. I to był kluczowy moment dla losów drugiej partii. Później obie utrzymały swoje podania do zera, dzięki czemu rozstawiona z "1" tenisistka wygrała seta 6:4.

Decydująca odsłona pojedynku okazała się dominacją ze strony Keys. Kluczowy okazał się czwarty gem, gdzie po drugim break poincie Madison wyszła na prowadzenie z przełamaniem. Na twarzy Peguli zaczęła gościć frustracja, gdyż czuła, że tytuł jej ucieka. Niżej notowana Amerykanka nie oddała rywalce już ani jednego "oczka". Od stanu 1:1 Keys wygrała w sumie pięć gemów z rzędu i triumfowała 6:3, 4:6, 6:1. Teraz obie udadzą się na Australian Open.

Jasmine Paolini: To coś wspaniałego dla nas jako zawodników. WIDEO/AP/© 2024 Associated Press
Madison Keys/BEN STANSALL / AFP/AFP
Jessica Pegula/LUKE HALES / GETTY IMAGES NORTH AMERICA / Getty Images via AFP/AFP
Madison Keys/JULIAN FINNEY / GETTY IMAGES NORTH AMERICA / Getty Images via AFP/AFP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem