- Grałyśmy ze sobą już kilka razy i zawsze było bardzo ciężko. Chociaż dzisiaj było 6:1, 6:1, to było ciężko i musiałam bardzo dużo biegać. Ona jest bardzo sprytną zawodniczką i bardzo miesza swoją grę, dlatego musiałam być skoncentrowana od początku do końca. Jestem szczęśliwa, że dzisiaj zagrałam swój najlepszy tenis - powiedziała po meczu 23-letnia krakowianka, która w stolicy Japonii broni tytułu zdobytego przed rokiem.W trwającym 60 minut spotkaniu Radwańska popełniła tylko cztery niewymuszone błędy, przy 32 po stronie rywalki, a także odnotowała 20 wygrywających uderzeń. Cały czas kontrolowała rozwój wydarzeń na korcie, a w miarę upływu czasu coraz swobodniej przychodziło jej zdobywanie punktów i rozprowadzanie szóstej na świecie Kerber między narożnikami kortu.Zaskakiwała Niemkę bardzo odważną i ryzykowną grą kątową, ale i dobrze maskowanymi dropszotami. W drugim secie zagrała nieoczekiwanie skrót z returnu, który wyraźnie zdekoncentrował tenisistkę często trenującą na kortach swojego dziadka w Puszczykowie pod Poznaniem.- To nie było nic szczególnego. Po prostu przy tylu długich wymianach postanowiłam zagrać coś innego. To zadziałało i jestem szczęśliwa, że awansowałam tu znów do finału - stwierdziła Polka. Nie tylko skróty funkcjonowały w tenisie Radwańskiej bardzo dobrze, która tym razem nie ograniczyła się do defensywy, lecz grała bardzo agresywnie i konsekwentnie przejmowała inicjatywę w wymianach. Kierowała piłki dość ryzykownie na linie główną, wprost pod nogi rywalki, kończyła grę skutecznymi wolejami i smeczami, a także mijała i lobowała przeciwniczkę, gdy ta decydowała się na wypady do siatki.- Miałam plan grać bardzo agresywnie, ale Agnieszka grała dzisiaj świetnie od samego początku do końca, chwilami wręcz jak maszyna. Była zbyt dobra dla mnie i nie dała mi zbyt wielkiej możliwości do gry - komplementowała zwyciężczynię Kerber, która przy czwartym meczbolu zepsuła 32. piłkę tego dnia.Był to szósty pojedynek tych tenisistek. Krakowianka poprawiła ich bilans na 4-2, w tym na twardej nawierzchni 2-2. W dodatku okazała się lepsza po raz trzeci z rzędu, po zwycięstwach przed rokiem właśnie w Tokio 3:6, 6:3, 6:3 oraz w lipcu tego roku w swoim pierwszym wielkoszlemowym półfinale na trawie w Wimbledonie 6:3, 6:4.Jednocześnie Radwańska wygrała 55. mecz w sezonie, w którym poniosła dotychczas 15 porażek. Więcej zwycięskich pojedynków od niej maja na koncie tylko Kerber - 58 (przegrała 17) i Białorusinka Wiktoria Azarenka - 56 (osiem porażek). W sobotnim finale (początek o godz. 6.00 czasu polskiego) rywalką Polki będzie Rosjanka Nadieżda Pietrowa (17.), z którą ma korzystny bilans meczów 3-1, a na twardej nawierzchni 2-1. Przegrała z nią tylko raz właśnie w Tokio w 2008 roku w ćwierćfinale 3:6, 0:6.W tamtym sezonie w styczniu pokonała Pietrową na twardych kortach w wielkoszlemowym Australian Open 1:6, 7:5, 6:0 oraz w październiku w hali w Linzu 6:3, 6:2, a takze w czerwcu na trawie w Eastbourne - 6:4, 6:7 (11-13), 6:4.- Nadia gra świetny tenis przez cały tydzień, więc zapowiada się ciężki mecz. Przede wszystkim cieszę się z awansu do finału, w którym znów będę miała okazję walczyć tu o tytuł. Będę się starała zagrać swój najlepszy tenis, bo będzie to najważniejszy mecz dla mnie w tym tygodniu - powiedziała Radwańska, która niezależnie od wyniku sobotniego meczu pozostanie numerem trzy na świecie.