Szarapowa, pięciokrotna triumfatorka turniejów wielkoszlemowych i była liderka światowego rankingu, już w czerwcu dostała od organizatorów imprezy w Stanford "dziką kartę". 30-letnia zawodniczka zajmuje obecnie 171. miejsce w rankingu WTA."To mój pierwszy mecz w USA po bardzo długim czasie. Powitanie było niesamowite, a granie tak blisko domu - naprawdę wyjątkowe. Czuję, że chciałabym każdego przytulić. Bardzo wam dziękuję" - przyznała w wywiadzie na korcie Rosjanka, mieszkająca od wielu lat za oceanem.Wygrany pojedynek z Brady był pierwszym meczem Szarapowej w tym kraju od dwóch lat.W kolejnej rundzie turnieju w Stanford (pula nagród 710,9 tys. dol.) zmierzy się z rozstawioną z numerem siódmym Ukrainką Łesią Curenko."Ważne, że wciąż tu jestem. Im więcej gram, tym jestem lepsza. A to jest cel" - dodała Szarapowa po zwycięstwie nad Brady. W styczniu ubiegłego roku w organizmie Rosjanki wykryto niedozwolony środek meldonium. Po 15-miesięcznym zawieszeniu Szarapowa wróciła w kwietniu do rywalizacji. Otrzymała "dzikie karty" od organizatorów imprez w Stuttgarcie (dotarła do półfinału), Madrycie (odpadła w drugiej rundzie) i Rzymie (krecz w drugiej rundzie). Na taki ruch nie zdecydowali się organizatorzy wielkoszlemowego French Open w Paryżu, a wcześniejsze wyniki tenisistki nie wystarczyły, by zapewniła sobie miejsce w kwalifikacjach. Później z powodu kontuzji uda całkowicie zrezygnowała z gry na kortach trawiastych. To wykluczyło jej start m.in. w wielkoszlemowym Wimbledonie, w którym musiałaby przebijać się przez eliminacje. W Stanford wystąpi też Magda Linette, której rywalką w 1. rundzie będzie Amerykanka Alison Riske.