Świątek, rozstawiona w Miami z numerem 15., pokonała w czwartek Czeszkę Barborę Krejcikovą 6:4 6:2. Był to jej pierwszy mecz w tych zawodach, gdyż w pierwszej rundzie miała tzw. wolny los. Podopieczna trenera Piotra Sierzputowskiego przyznała, że choć nie był to pierwszy taki przypadek, to jednak sytuacja wciąż jest dla niej nowością. "Muszę jeszcze trochę pograć, by wyrobić sobie zdanie na temat, czy lepiej startować od początku, czy też mieć "baja". Na pewno tu, w Miami, było trochę stresu, bo tak się złożyło, że zaczęłam grę od starcia z finalistką z Dubaju. Wiedziałam, że muszę być skoncentrowana, grać uważnie i cieszę się, że sobie z tym dobrze poradziłam" - powiedziała polska tenisistka.Zaczęła niczym kipiący wulkan i po zaledwie 21 minutach prowadziła 5:1. Potem jednak coś się zacięło i błyskawicznie zrobiło się 5:4. W kolejnym gemie, przy serwisie Krejcikovej, Polka jednak przełamała gorszą passę i zdołała przechylić szalę zwycięstwa w secie na swoją korzyść."Pod koniec pierwszego seta zupełnie zmieniły się warunki atmosferyczne. Wiatr zaczął wiać z drugiej strony i zachwiało to moją grą. Spóźniałam uderzenia, popełniałam niewymuszone błędy, co zaczęła wykorzystywać szybciej i agresywniej grająca rywalka. Ale udało mi się wreszcie dostosować do tych nietypowych warunków m.in. poprzez skupienie się na pracy nóg" - analizowała.W drugim secie Czeszka już w trzecim gemie przełamała Świątek i wydawało się, że mecz znowu wymyka się Polce spod kontroli. Ale pochodząca z Raszyna tenisistka ponownie przejęła inicjatywę i już do końca nie oddała rywalce ani jednego gema. Wygrana 6:4 6:2 dała awans do trzeciej rundy, w której w sobotę zagra z Konjuch.23-letnia Chorwatka - mimo niskiego, 338. miejsca w rankingu WTA - sprawiła w Miami już dwie niespodzianki, eliminując wyżej notowane Katerinę Siniakovą z Czech i Amerykankę Madison Keys (nr 18.)."Na tym poziomie nie ma słabych zawodniczek. To wymagająca rywalka i czeka mnie trudny mecz. Ja dobrze kojarzę to nazwisko, bo kiedy w turniejach ITF rywalizowała moja starsza siostra Agata, to Konjuh i Belinda Bencic wygrywały wszystko. My się w ITF-ach minęłyśmy, bo kiedy ja zaczynałam w nich grać, to musiała się poddać operacji łokcia. Zresztą kłopotów zdrowotnych miała naprawdę sporo. Długo jej nie było, teraz wraca i gra dobrze. Mój sztab na pewno obejrzy jej mecze i zrobi dobrą robotę, abym mogła być gotowa na sobotę" - powiedziała Świątek.Zanim dojdzie do tego pojedynku Polka powalczy w Miami także w deblu. Jej partnerką będzie utytułowana Amerykanka Bethanie Mattek-Sands, która ma w tej konkurencji cztery tytuły wielkoszlemowe. Choć dzieli je 17 lat - Mattek-Sands w tym tygodniu obchodziła 36. urodziny - Świątek nie ma z tym problemu i uważa, że będzie to dla niej kolejne cenne doświadczenie."Nie jestem deblistką, dlatego nie mam żadnych oczekiwań. Jednak w ten sposób uczę się wejścia w rytm deblowego meczu oraz geometrii kortu. Dlatego cieszę się, że zagram z tak rutynowaną partnerką, która będzie liderką naszego duetu. Ma fajną, pozytywną energię, więc czuję się z tym wszystkim bardzo komfortowo" - zaznaczyła.Ich mecz z Rumunką Monicą Niculescu i Rosjanką Anną Blinkową zaplanowano na piątek wieczorem czasu polskiego.Z Miami dla PAP - Tomasz Moczerniuk